Pielęgniarki emerytki
Ogólnopolski Portal Pielęgniarek i Położnych zamieścił poniższy post. Poruszona problematyka zawsze wywołuje w środowisku pielęgniarskim ożywioną dyskusję. Poniżej publikujemy wybrane komentarze zamieszczone pod przedmiotowym postem.
– Naśmiewanie się, często wulgarne, obelżywe komentarze pod adresem pracujących pielęgniarek emerytek, to zaczyna być normą…. Nieśmiało zauważam jednak, że w niczym nie przeszkadza to, że pracujące emerytki niejednokrotnie pracują po to, żeby spłacać zaciągnięte przez dorosłe dzieci pożyczki na mieszkanie nowy samochód, zaspokajać coraz większe aspiracje i zachcianki wnuków. To są Wasze Matki, czasem już Babcie. Trochę szacunku!
– Czyli jakieś 72 lata ma koleżanka. Nie wiem podziwiać, czy współczuć?
– To nie jest wiek na pracowanie. Może i umysł sprawny, ale ciało na pewno odmawia posłuszeństwa, a my pracujemy również fizycznie. Odpocznij kobieto, bo czasu nasz coraz mniej.
– Ciekawe co to za praca. Na pewno nie przy łóżku chorego. A jeżeli tak to nie boi się Pani że w tym wieku może Pani zaszkodzić pacjentowi. Wiek ma swoje prawa. Doczekałam do emerytury i całe szczęście nic złego się nie zdarzyło. A gdzie Pani życie? Świętą i tak Pani nie zostanie.
– Sprawdza się stare powiedzenie, że zdrowie to nie wszystko, ale bez zdrowia, wszystko jest niczym. Każdy z nas jest indywidualnością, każdy starzeje się inaczej. Jeżeli lubimy swoją pracę – z tym kochaniem i powołaniem to bym nie przesadzała, – jeżeli daje nam satysfakcję, pracujemy w starym, znanym zespole, to dlaczego nie. Ograniczenie kontaktów międzyludzkich tylko do własnej rodziny, często powoduje uczucie niedosytu. Jesteśmy gatunkiem stadnym, w grupie czujemy się bezpieczniej.
– Koleżanki po co ta krytyka? Sytuacja każdej jest inna – finansowa, rodzinna etc. Czy nie pomyślałyście, że dla niektórych jest to sposób na samotność? Dla jeszcze innych to bodziec, by czuć się nadal potrzebnym. A młode koleżanki tak bardzo narzekają na starsze… przyjdzie czas kiedy nas zabraknie.
– Kocham swoich bliskich, dzieci najbardziej na świecie, a pracy nie kocham. Nie jestem pielęgniarką z powołania, zdobyłam zawód. Jestem dobra w tym co robię. Ponad 20 lat pracuję w OITiA. Znam tylko te dwa oddziały. Zawsze w dyżurach, bez urlopów wychowawczych. Mam zjechany kręgosłup, oczy, stawy, alergie skórne, jestem ciągle poddenerwowana, źle śpię, nieregularnie się odżywiam. Dobiegam 50 i marzę żeby odejść na pomostówkę. Nie wiem jakie te Panie pielęgniarki 70-latki i więcej mają zdrowie, nie wiem co robiły całe swoje życie zawodowe i nie wiem co robią obecnie. Mam wrażenie, że sytuacja kombinezonów i pandemii posunęła mnie jeszcze o 10 lat do przodu. Więc jak czytam takie radosne teksty babć pielęgniarek o kochaniu zawodu i pracy do samej śmierci to myślę, że chyba komuś poprzestawiały się klepki. Ale cóż każdy ma swoje priorytety.
– Trochę długo jak na nasz zawód. Szkoda lat bo nie wiemy ile nam zostało na tej ziemi. Myślę że szkoda też zdrowia i życia. Ja pracowałam 41 lat w szpitalu ì był taki moment że dłużej już bym nie dała rady. Naprawdę, trzeba dać organizmowi oddech . Pozdrawiam wszystkie pielęgniarki.
Zachowano oryginalne brzmienie komentarzy.
źródło: pielegniarki.info.pl