PIELĘGNIARKI kontra RATOWNICY
To niby dwa pokrewne zawody. Niby zawody wzajemnie się wspierające, niby współpracujące ramię w ramię, niby grające do jednej bramki… Niby…
Kiedy pierwsi ratownicy przyszli na mój ówczesny oddział intensywnej terapii na praktyki, wszyscy przyjęliśmy ich optymistycznie. Wiedzieliśmy, że będą pracować w ratownictwie, lotniczym pogotowiu i na sorach.
Mimo, że zdawałam sobie sprawę z tego, że wielu z nich zastąpi mnie i moje koleżanki w pogotowiu, nie miałam nic przeciwko, a DODATKOWE dyżury w pogotowiu były mnie i moim koleżankom najzwyczajniej potrzebne – dorabiałyśmy do marnych pielęgniarskich pensji.
Z czasem prawie całkowicie zostałyśmy z pogotowia wyeliminowane – nie robiłyśmy krzyku, lamentu.
Ja podeszłam do tego tak – ot nastały nowe czasy.
Odeszłam sama, odeszłam z dwóch powodów – byłam przed czterdziestką i przestałam wbiegać na szesnaste piętro bez zadyszki oraz usłyszałam wprost od kolegów ratowników, że blokuję miejsce dla ich grupy zawodowej.
Nie było łatwo po takich słowach, ale zrozumiałam.
Z wieloma z nich do dziś utrzymuję kontakty.
Kiedy braki kadrowe w zawodzie pielęgniarki stawały się coraz bardziej odczuwalne, w Wielkopolsce (tam wtedy mieszkałam i pracowałam) zaczęto zatrudniać ratowników nie tylko na sorach ale i na oddziałach intensywnej terapii.
Również nic nie mówiłam, pracowaliśmy ramię w ramię, dzieliłam się swoją anestezjologiczną wiedzą i tyle.
Raz tylko wyraziłam głośno swój sprzeciw, kiedy jeden z Panów, bez skrupułów głośno mówił, że pielęgniarki to ścierki od mycia doopy on jest od zleceń i reanimacji.
Na tyle głośno, że zmienił pracę- dostał etat w pogotowiu.
Jakoś, jak to zwykle w naszym kraju bywa, wszystko się kulało…
Do dziś…
Brak pielęgniarek jest coraz bardziej i dotkliwiej odczuwalny.
Nie tylko przez pacjentów, przez nas same, ale przede wszystkim przez naszych dyrektorów i przełożonych.
Ten brak, narastający jest realną szansą na zwiększenie pensji w naszych zawodzie.
I co się dzieje???
Ratownicy są zatrudniani w szpitalach na etatach pielęgniarskich – mówią o możliwości dodatkowego zarobku, przy tak samo marnej pensji jak moja.
Tylko, że ja kilkanaście lat temu zrozumiałam "nowe" czasy i "nowy" zawód, dziś jest to zwykłe zabieranie szansy pielęgniarkom na godziwe pensje.
Dlaczego właśnie ratowników jest tak dużo???
Dlaczego nie pielęgniarek???
Bo pielęgniarstwo nie bardzo ludzie chcą studiować, zdają sobie sprawę nie tylko z wysokich wymagań stawianych zawodowi, ale również z niskich zarobków, ryzyka chorób zawodowych i braku szacunku w społeczeństwie.
Od kilku lat, jak powiedział prof. Zembala, będąc MZ – "ratowników nad produkowaliśmy" -rynek pracy ratowników jest przepełniony – stąd żenujące stawki godzinowe. Nie ten, to następny.
Dziś ratownicy głośno mówią, że chcą TAKICH podwyżek jakie dostały pielęgniarki – 1600 zł.
I tu jest nieuczciwość.
Pracujecie z nami, wiecie, że nie tylko nie wszystkie dostałyśmy zembalowe grosze, ale, że faktycznie jest to 4 x 400 zł brutto brutto, czyli 4 x 240 netto i to jako dodatek obok pensji, którego gwarancją jest istnienie NFZ. Ten jak wiadomo z planów MZ ma zniknąć w połowie roku. Nie mamy żadnych gwarancji jako grupa zawodowa od MZ, że zostanie on utrzymany.
Na razie jest traktowany jak karta przetargowa.
I o tym ratownicy wiedzą.
W świat, poprzez media nie tylko internetowe, puszczają wiadomość, że pielęgniarki dostały 1600 zł podwyżki.
To jest zwykłe świństwo i jako świństwo osobiście odbieram.
Pracujecie tam, gdzie jest miejsce dla waszego zawodu – w LPR-e, w Ratownictwie czy na SOR-ach.
Jeżeli macie ochotę na pracę na MOIM miejscu i miejscu moich koleżanek pielęgniarek – skończcie studia pielęgniarskie.
Nigdy nie byłam przeciwnikiem ratownikiem medycznych. Z wieloma grupami pracowałam na praktykach na intensywnej terapii, byłam nie tylko "opiekunem", ale przede wszystkim pielęgniarką, która posiadała wiedzę i doświadczenie – i to właśnie przekazywała.
Wielu z nich do dziś pracuje w poznańskim ratownictwie, wielu na sorach, niektórzy wybrali drogę na uczelniach lub zostali kadrą kierowniczą.
Jeszcze kilka tygodni temu z ratownikiem medycznym pracowałam codziennie w obecnym miejscu. Jednak nigdy nie spodziewałam się po waszej grupie zawodowej, że pomimo znajomości prawdy, możecie dla uzyskania własnych celów, świadomie i z premedytacją wprowadzać społeczeństwo w błąd, mówiąc, że chcecie takiej podwyżki jak pielęgniarki czyli 1600 zł.
Zaproponowano wam dziś w MZ 2 X 400 brutto, czyli w przybliżeniu jest to tyle, ile 4 X 400 brutto brutto.
Wyszliście.
Jasne, 2 X 308 netto to nie jest to samo co 4 X 240 netto.
616 zł to nie jest to samo co 960 zł (około).
Czyli jak to jest naprawdę???
Chcecie TAKIEJ "podwyżki" jak moja???
To nie rozumiem, dają wam na lepszych warunkach i nie bierzecie… Bo wasza jest przez dwa lata, a moja przez cztery…
Monika Drobińska, 25 kwietnia 2017 r.
Zobacz inne felietony Moniki Drobińskiej