ZDANIEM PIELĘGNIARKI
Przeczytałam książkę Pawła Reszki. Czy mnie zaskoczyła? Zdziwiła?
Absolutnie nie.
Nie znalazłam w niej, dla mnie, pielęgniarki anestezjologicznej, nic zaskakującego. Nawet tytuł trafny…
Film z Tomaszem Kotem, jego popularność, tłumy w kinach, film o życiu prof. Religi, był pierwszym przekazem dla niemedycznych, uchylającym drzwi do "boskiego świata".
Na seans wybrałam się z rodziną.
Moi Panowie, tak jak reszta publiczności, po zapalonym świetle, siedzieli przez chwilę w milczeniu…
Potem były pytania…
Przyznaję, miałam mieszane uczucia, dla mnie to wpuszczenie obcych do mojego świata, do przeżyć, których nikt poza mną i medycznymi nie doświadcza.
Scena, w której zespół operacyjny pali papierosa, trzymając go w narzędziach, była zdradzeniem pewnej tajemnicy…
Robimy w swojej pracy wiele rzeczy, szczególnie na blokach operacyjnych i intensywnych terapiach, które mogą wydawać się odarte z człowieczeństwa. I z tym sami musimy się uporać, nasze psychiki muszą sobie znaleźć jakiś wentyl bezpieczeństwa, żeby nie zwariować..
A może… Wszyscy jesteśmy po trosze wariatami???
Może decydując się na takie zawody, w takich specjalizacjach, sami z góry skazujemy na porażki nasze małżeństwa, rodziny, zdrowie???
Może, żeby mieć nalepkę BOGA, trzeba mieć coś w sobie z pogranicza psychopatii???
A może to zwykłe czerpanie życia z adrenaliny?
Czy ciągła walka ze śmiercią, czyni nas cyborgami bez uczuć???
Nie mam pojęcia…
Wiem tylko, że mojego świata nie zrozumie nikt, kto w nim nie bywa, nie spędza czasu, nie żyje. Sama go czasem nie rozumiem.
Książka pokazuje świat medyków z ich perspektywy.
Świat lekarzy. Ciężki świat.
Taki jest…
A jaki jest świat pielęgniarek pracujących razem z nimi???
Zapewniam, że jeszcze gorszy 🙂 – obcowanie na co dzień z Bogami nie jest łatwe 🙂
Bo Bogowie, to w gruncie rzeczy ludzie, którzy swoją znieczulicą odgradzają się od pacjentów, ale już frustracje wyładowują na wszystkich, którzy akurat są pod ręką 🙂
Przekonanie o swojej boskiej doskonałości nie pozwala im często na korzystanie z doświadczenia i wiedzy mniej boskiej pielęgniarskiej części zespołu…
Bardzo dobrze, że społeczeństwo dostało taką książkę, taki film. Może choć trochę zmieni to stereotypy, pozwoli na zrozumienie ciężkiej pracy. Świetnie pokazane mechanizmy znieczulicy, zmieniające się podejście do człowieka, emocjonalną stronę pracy, system funkcjonowania w polskiej ochronie zdrowia. Funkcjonowania. Bo nauczyliśmy się w tym bagienku funkcjonować, nie pracować, wspólnie taplamy się w błotku, obrzucając nim wzajemnie…
Pacjent obrywa rykoszetem…
Tylko czy o to Młodym Bogom chodzi???
Odniosłam ważenie, że swój zawód potraktowali trochę jak znamię, którego nie tylko nie można się pozbyć, ale przede wszystkim należy z nim żyć.
Bo być Bogiem, mimo wszystko coś znaczy…
A mnie się wydawało, że tu chodzi przede wszystkim o pacjenta…
Kolejna kawa, ja pogadam sobie dalej z redaktorem, pacjent niech czeka???
To nie frustracja, to kompletny brak odruchów ludzkich.
To dziura w pamięci, pozwalająca na ukrycie starej prawdy o zawodzie lekarza – przede wszystkim pacjent.
I o tym należy pamiętać.
Zły system rezydentur, praca ponad siły, życie w szpitalu, wszystko to, co jest opisane w książce nie usprawiedliwia braku człowieczeństwa.
Nawet nieludzkie warunki pracy, kompletny brak snu, nie czyni nas, medycznych, ludźmi stojącymi wyżej ponad pacjentem.
Obawiam się, że książka może odbić się od Małych Bogów rykoszetem…
Monika Drobińska, 31 maja 2017r.