ZDANIEM PIELĘGNIARKI
Kiedy w 2016 roku K. Radziwiłł zostal MZ pierwsze słowa jakie wypowiedział były znamienne. Bardzo znamienne. Dla mnie zwiastowały kłopoty.
Choć przyznam, że początkowo uznałam je jako tanią zagrywkę polityka.
K. Radziwłł powiedział, że chce aby ochrona zdrowia znowu stała się służbą zdrowia.
Pomyśłam nawet, że księciu się czasy pomyliły, ale marzyć każdemu można.
Dziś został odwołany.
Z czym będzie mi się kojarzył?
Co wg mnie pozostawia po sobie człowiek, którego wielu z nas darzyło ogromnym szacunkiem, choćby za poglądy głoszone w czasie, kiedy szefofał izbie lekarskiej?
Niesmak.
Uśmiercił in vitro, a co za tym idzie, zabawił się w Boga, decydując za naukę i bezdzietne pary, pozbawiając ludzi mocno doświadczonych przez los możliwości posiadania potomstwa.
Tabletkę "dzień po" uczynił ekskluzywnym lekiem wydawanym tylko na receptę.
Tu argumentacja była z pogranicza sf.
I wypowiedz, która pozbawiła mnie jakichkolwiek złudzeń na świeckie ministerstwo.
Lekarz nie wypisałby zgwałconaj nastolatce tabletki "dzień po".
Medycyna to nie miejsce na własne, osobiste poglądy religijne. Nasi pacjenci są różnych wyznań, mają różne poglądy – pracownicy ochrony zdrowia nie pracują w wyznaniowych misjach tylko placówkach państwowych.
Potem był strajk pielęgniarek w CZD.
I słowa, mówione bez mrugnięcia okien wprost do kamery: "Tu chodzi tylko o pieniądze".
K. Radziwiłł zapomniał wspomnieć o innych postulatach pielęgniarek, jak choćby wdrożeniu planu i rozwiązań pozwalającego przyciągnąć pielęgniarki do CZD.
Wtedy dowiedziałam się, że moje koleżanki w CZD zarabiają po pięć tysięcy. Zadzwoniłam do kadr, nawet gotowa byłam się do Warszawy przeprowadzić, ale powiedziano mi, ża na jakieś 2600 brutto mogę liczyć…
Za etat…
Minister więc powinien jak najszybciej skorzystać z porady kolegi okuisty, bo podwójne widzenie jest objawem wielu niebezpiecznych chorób… Na NFZ to jakoś za sześć miesięcy…
Co tam po drodze jeszcze było?
A… Pomysł z obcięciem środków na neonatologię.
No fakt, pogrążenia polskiej kardiologii.
No i jeszcze rezydenci.
Grupa młodych lekarzy, bezlitośnie obnażająca funkcjonowanie polskiej ochrony zdrowia, wskazująca na anomalie.
Ludzie, którzy ośmielili się nie wziąć proponowanych tylko dla nich pieniędzy, nieuwikłani w żadne związkowe układy, faktycznie zdający sobie sprawę z warunków leczenia i pracy.
No, jeszcze komentarze wokół leczniczej marihuany, wzrost ceny leku dla dzieci po przeszczepach z kilku do kilkuset złotych.
I sieć szpitali. Lekarstwo wg K. Radziwłła na wszystko – wielka porażka…
Ostatni pomysł, dotyczący problemów kadrowych w szpitalach, które oczywiście są monitorowane, a tak naprawdę ich nie ma lub są pod kontrolą, jest ginekolog na laryngologii, internista na sorze, ortopeda na chirurgii, kardiolog na ortopedii itd. – tu możemy tworzyć niekończące się kombinacje.
Moja ulubiona to lekarz POZ na bloku jako anestezjolog…
Jezu, jak bym chciała, jeden, jedyny raz w życiu, zobaczyć byłego już MZ jak pot mu plecach ciurkiem leci, nie może zaitubować… Jak sobie radzi, kiedy wszystkie alarmy wyją na monitorze, w ssaku jest ponad dwa litry krwi, a operatorzy w absolutnej ciszy robią co mogą, żeby człowieka leżącego na stole uratować.
No… Pod warunkiem, że w duecie z lekarzem POZ-u przerobionym na potrzeby byłego ministra, operatorem jest ortopeda wciśnięty w buty naczyniowca, łatający pękniętego tętniaka aorty…
To najlepszy wg mnie pomysł K. Radziwiła. A, jeszcze ten zwiększający kompetencje pielęgniarek, które przez wredne środowisko lekarskie, kóremu się w tyłkach poprzewracało i chce pracować zgodnie z kodeksem pracy, chce spać, może nawet czytać bajki dzieciom na dobranoc, będą musiały przejąć część lekarskich obowiązków…
Co tam. Jesteśmy kuchenkowymi, salowymi, sekretarkami, laborantkami, gońcami, radzimy sobie, więc zrobienie wizyty, badanie fizykalne itd. nie będzie dla nas najmniejszym problemem…
Tylko czy K. Radziwiłł przez ponad dwa lata zauważył, że polskie pielęgniarki i pielęgniarze to fantastyczni fachowcy w większość w wieku przedemerytalnym?
Nie zauważył, bo przez ponad dwa lata nie wymyślił jak nas zliczyć:). A to przecież proste jest…
Czego życzę byłemu już na moje i nie tylko moje szczęście MZ?
Pracy ponad czterystu godzin w miesiącu.
Wypłaty, niech będzie 3000 brutto.
Pokory.
Bezinteresowności.
Służeniu wszystkim pacjentom, nie tylko katolikom.
Jednej doby na sorze.
Jednej doby na bloku operacyjnym.
No i żeby pielęgniarską wiceminister zabrał ze sobą, gdziekolwiek nie poszedł…
9 stycznia 2018 r., Monika Drobńska
Zobacz także: Posiedzenie sejmowej komisji zdrowia w dniu 3 stycznia 2018 roku