Wideo powyżej: W dyskusję na plenarnym posiedzeniu sejmu, o ustawie w sprawie wynagrodzeń w ochronie zdrowia, włączyła się posłanka (pielęgniarka) Bernadeta Krynicka.
Kilka kwestii związanych z nową ustawą o wynagrodzeniach
w ochronie zdrowia
Z uwagą od długiego czasu jestem czytelnikiem Pana portalu dla pielęgniarek i położnych, na którym porusza Pan wszystkie sprawy i problemy dotyczące tej grupy zawodowej. Z uwagi na fakt, iż moja żona od ponad 25 lat jest pielęgniarką oraz tym, iż od dłuższego czasu zaangażowałem się w pomoc dla wielu pielęgniarek w kwestiach prawa pracy, łamaniu praw pracowniczych, dyskryminacji, mobbingu itp. chciałbym odnieść się do kwestii związanych z nową ustawą o wynagrodzeniach w ochronie zdrowia.
Przede wszystkim pragnę zauważyć, że przerażającą dla mnie kwestią jest brak świadomości środowiska pielęgniarek o planach wprowadzenia w/w ustawy i jej zapisach. Mając kontakt z wieloma pielęgniarkami z rożnych szpitali, przychodni mogę śmiało stwierdzić, iż pielęgniarki odnoszą błędne wrażenie, jakoby tzw. dodatek Ministra Zembali miał być dalej wypłacany, a obok niego odbędzie się „wyrównanie” płac zgodnie z podanym w nowej w/w ustawie współczynnikiem pracy. Niestety nawet związki zawodowe w szpitalach nie przekazują informacji o tym. Być może jest to związane z faktem, iż – jak usłyszałem od jednej z Przewodniczących takiego związku na przełomie kwietnia i maja 2017 roku: „jeszcze nie wiadomo jaki będzie kształt ustawy – to po co denerwować mam dziewczyny”. Jednak odnoszę wrażenie, iż niewiedza środowiska pielęgniarek i położnych, których dotyczy ustawa jest tylko i wyłącznie na rękę Ministerstwu Zdrowia oraz posłom i senatorom zaangażowanym w obecny jej kształt. Niestety dotyczy to także przedstawicieli pielęgniarek i położnych, czyli np. Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych, którzy według mnie mają swój interes w takim a nie innym podziale tej grupy zawodowej i taki niesprawiedliwy podział oraz wysokość współczynnika pracy.
Proszę zwrócić uwagę, iż tylko niewielka część pielęgniarek i położnych, które posiadają tytuł magistra ma jednocześnie specjalizację. Podobnie jest z pielęgniarkami po liceum medycznym oraz posiadającymi tytuł licencjata pielęgniarstwa, choć tutaj już zdecydowanie więcej jest osób ze specjalizacją. Jednocześnie wśród kadry dydaktycznej prowadzącej zajęcia teoretyczne i praktyczne w ramach specjalizacji są pielęgniarki, dla których jest to dodatkowe zajęcie z dodatkowym wynagrodzeniem. Wiele z tych osób to Pielęgniarki Oddziałowe, Pielęgniarki działające w związkach zawodowych, izbach pielęgniarskich. Fakt, iż w/w ustawa kładzie taki nacisk na specjalizację bierze się z interesu wymienionych podmiotów i osób, dla których kwestią zasadniczą są uczestnicy takich specjalizacji. Z opinii dwóch pielęgniarek, które prowadzą (mimo swojej pracy w szpitalu) zajęcia w ramach specjalizacji wynika, iż zainteresowanie specjalizacją wśród pielęgniarek, które obecnie kończą Wydziały Pielęgniarstwa na uczelniach wyższych jest bardzo małe. Dla wielu ośrodków prowadzących specjalizacje zwiększenie uczestników jest bardzo dobrym dodatkowym zarobkiem, a ten otrzymują osoby prowadzące szkolenia, w tym np. wspomniane Pielęgniarki Oddziałowe, które już od pewnego czasu prowadzą pewnego rodzaju „nagonkę” na pielęgniarki bez specjalizacji, iż będą zarabiać mniej, że rzekomo na niektóre oddziały nie będą przyjmowane pielęgniarki bez określonej specjalizacji itd. Oczywiście jest to nieprawda, lecz nie można wykluczyć, iż izby pielęgniarskie będą dążyły do tego, by specjalizacja była nieodłącznym elementem zatrudnienia w określonych oddziałach szpitali. Biuletyny i gazety wydawane przez izby pielęgniarskie pełne są ogłoszeń o różnego rodzaju kursach, specjalizacjach, gdzie od pewnego czasu pojawia się informacja o ich terminie rozpoczęcia: „z chwilą napływu zgłoszeń”. A na te zgłoszenia po wejściu w życie ustawy o wynagrodzeniach w ochronie zdrowia liczą w/w osoby i podmioty, dla których będzie to kwestią utrzymania się na rynku i zarobku dla kadry pielęgniarskiej, która stanowi w dużej części kadrę dydaktyczną specjalizacji.
Jednocześnie jeszcze mało kto zdaje sobie sprawę, iż taki nierówny podział współczynnika pracy wśród 3 grup, do których przyporządkuje się dane pielęgniarki będzie kolejnym czynnikiem skłócającym środowisko pielęgniarek i położnych, które do tej pory nie było i nie jest jeszcze na tę chwilę środowiskiem solidarnym i mówiącym jednym głosem. Już teraz na Pana portalu pojawiają się wśród komentarzy takie, które świadczą, iż wiele pielęgniarek nie będzie w stanie pogodzić się z faktem, iż mimo wykonywania tej samej pracy i posiadania identycznego zakresu obowiązków będzie otrzymywać niemal 30-40% mniejsze wynagrodzenie zasadnicze, niż niektóre inne koleżanki czy koledzy. Można przyjąć, iż w pewnym momencie dojdzie do sytuacji, iż wynagrodzenie zasadnicze brutto będzie dla jednej pielęgniarki wynosiło 4095zł (grupa 7), dla innej 2847zł (grupa 8), a dla jeszcze innej 2496zł (grupa 9). Zatem różnica między pielęgniarką, która ma najniższe wynagrodzenie a tą która ma najwyższe będzie wynosić aż 1599zł brutto (czyli obecny odpowiednik 3/4 etatu). Jeśli taki podział ma być czymś dobrym dla całego środowiska – to powiem otwarcie, że NIE, bo doprowadzi do jeszcze większych podziałów i z pewnością nie zachęci absolwentów Wydziałów Pielęgniarstwa do pracy w zawodzie, gdyż pokaże im, że tytuł magistra nie liczy się, a ważna jest specjalizacja (i tutaj odsyłam dlaczego do moich wniosków z 2 akapitów powyżej).
Innym skutkiem ustawy może być fakt, iż dla dyrektorów wielu szpitali pokusą stanie się zatrudnianie pielęgniarek bez specjalizacji, bo będą tańsze, a zatem nie obciążą finansowo budżetu szpitala. Rozmawiając z jednym z uczestników spotkania z dyrektorem pewnego szpitala klinicznego podczas sporu zbiorowego, dowiedziałem się, iż dyrektor powiedział, że pielęgniarka ma wykonać określone zadania i czynności, a jego nie interesuje czy będzie miała tytuł magistra czy będzie po liceum – jemu jest to obojętne. Takich przykładów jest więcej. Podobne podejście jest na wielu oddziałach, gdzie ordynatorzy, kierownicy klinik liczą pielęgniarkę jako „sztukę personelu”, nie zwracając uwagi na jej kwalifikacje. Owszem w wielu przypadkach zmienia się to, ale czy jeśli dyrektor szpitala nie będzie miał środków w budżecie to czy ordynator zawalczy o zatrudnienie pielęgniarki z wyższymi kwalifikacjami? Jak mówią pielęgniarki – raczej ordynator, kierownik kliniki będzie walczył o podwyżkę dla siebie i swoich kolegów …
Już w tej chwili na wielu oddziałach pielęgniarki dostają co raz więcej obowiązków, przejmując je np. od salowych. Pielęgniarka w szpitalu staje się często także portierem, ochroniarzem (np. oddziały psychiatryczne, gdzie rezygnuje się z oszczędności z takiego personelu), przejmuje zadania lekarza, wypełniając pewną dokumentację za niego. Teraz okazuje się, że opiekunka medyczna została zrównana zarobkowo z pielęgniarką.
Na koniec warto wspomnieć o izbach pielęgniarskich – niezależnie od poziomu (Naczelnej, Regionalnych, Okręgowych, …). Zastanawiające, a raczej wkurzające (przepraszam za słowo) dla mnie jest to, iż nie spotkałem się z sytuacją, by izby prowadziły lokalnie wśród środowiska pielęgniarek i położnych rozmowy na temat wysunięcia swoich realnych postulatów dotyczących podwyżek dla pielęgniarek. Wszystko dzieje się za plecami tych, których ta sprawa dotyczy. Izby pielęgniarskie nawet medialnie nie potrafiły pokazać, że w Sejmie, podczas prac w komisji są prowadzone prace na temat wynagrodzeń dla pielęgniarek. Gdyby jeszcze rok temu, a także w tym roku izby zmobilizowały pielęgniarki, poinformowały je poprzez lokalne okręgowe izby, ze projekt ustawy jest niekorzystny dla pielęgniarek, że tzw. dodatek Ministra Zembali za chwilę może stać się przeszłością to na pewno akcja protestacyjna i przyjazd pielęgniarek do Warszawy, udanie się w każdej miejscowości do biur poselskich spotkałby się z reakcją mediów i zmusiłby do uczciwego i rzeczowego podejścia do problemu niskich wynagrodzeń dla pielęgniarek i położnych. Poza tym na rozmowy w komisji w Sejmie muszą iść osoby, które potrafią merytorycznie i rzeczowo walczyć o swoje postulaty, być aktywnymi uczestnikami dyskusji. Gdyby nie istnienie Pana portalu, gdyby nie działalność wielu lokalnych osób ze środowisk pielęgniarskich, a także spoza nich – pielęgniarki nie miałyby jakiegokolwiek pojęcia o tym co dzieje się w ich sprawie. Izby pielęgniarskie skupiają się na składkach, na kursach, specjalizacjach, a gdy przychodzi do nich pielęgniarka ze swoim problemem widzi rozłożono ręce i brak pomocy. Sam byłem świadkiem, gdy pielęgniarki były zwalniane, były niezgodnie z przepisami przenoszone na inny oddział – a izby zachowywały bierność.
Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze – jak mówi przysłowie. Konsekwencją podwyżek wynagrodzenia zasadniczego dla pielęgniarek jest wyższa składka odprowadzana na izby. To już jest temat na oddzielną analizę, ale nie powinien być pominięty.
Opisana sytuacja pokazuje niestety jedno – brak dobrej reprezentacji w izbach pielęgniarek i położnych interesów tego środowiska. Za parę chwil będą wybory samorządowe i z pewnością wiele osób z izb pielęgniarskich będzie w nich startowało. W poprzednich latach było podobnie. Myślę, że pójście na ustępstwa w pracach nad ustawą o wynagrodzeniach w ochronie zdrowia mogło być pewnym ukłonem, by na listach wyborczych znaleźć się. Niestety nic nie dzieje się bez przyczyny. Jeśli ktokolwiek powiedziałby mi, że pewnie posłowie i tak zrobiliby co by chcieli to w to nie uwierzę, bo wystarczy spojrzeć na to, jak np. górnikom udało się utrzymać wiele przywilejów pracowniczych. Wszystko jest kwestią dobrej organizacji, pokazania, że nam zależy, a w tej sprawie wynagrodzeń dla pielęgniarek zabrakło tego wszystkiego.
Najważniejszą jednak kwestią w moim odczuciu jest brak poszanowania się wzajemnie pielęgniarek między sobą. Bez wypominania kwalifikacji, bez pokazywania kim ja to nie jestem (jak to ma miejsce w przypadku Pielęgniarek Oddziałowych i Naczelnych). Jeśli idę z pielęgniarką do Naczelnej na rozmowę i widzę, w jaki grubiański sposób jest traktowana pielęgniarka to zastanawiam się jak to stanowisko zmienia człowieka. A każda z osób, które obecnie pracują jako Pielęgniarka Oddziałowa, Pielęgniarka Naczelna, osoba funkcyjna w izbach pielęgniarek i położnych – jest de facto pielęgniarką i powinna pamiętać, że także zaczynała swoją karierę zawodową jako ta początkująca pielęgniarka. I każda z wymienionych osób winna działać w interesie środowiska pielęgniarskiego, a jeśli tego nie robi – powinna ponieść tego konsekwencje. Tylko czy swój swego osądzi właściwie?
Jednocześnie każda pielęgniarka – również ta z magistrem i specjalizacją, która ma otrzymać w pewnym momencie 4095zł – powinna przysłowiowo nie chować głowy w piasek i cieszyć się, że mam już dużo, a inne koleżanki mnie nie obchodzą, tylko wspierać działania koleżanek o zmiany nie tylko wynagrodzeń, ale i warunki pracy.
Praca każdej pielęgniarki jest pracą ciężką, wyczerpującą zarówno psychicznie jak i fizycznie. Niestety ta praca nie spotkała się z jej docenieniem w w/w ustawie. Tej pracy przez to nie docenia także spora część społeczeństwa, której w ostatnich 2 latach udało się wmówić, że każda pielęgniarka dostała po 1600zł, ale że to brutto już zapomniano dodać, i że to będzie 1600zł, ale po 4 latach, co już wiemy, że jest przeszłością. Mam nadzieję, że lokalne społeczności pielęgniarek i położnych zajmą stanowisko w związku z tą ustawą. Pisząc „społeczności pielęgniarek i położnych” nie mam na myśli izb pielęgniarskich, bo te już pokazały jak mało mogą, a wręcz nic nie mogą. Mam tutaj na myśli pielęgniarki w ramach danego szpitala / przychodzi czy nawet oddziału. W komentarzach pod artykułami padają propozycje strajku. Jest to jedno z rozwiązań. Ale moim zdaniem na pewno konieczne są zmiany w izbach i większe zaangażowanie środowiska pielęgniarek, które winny solidarnie stawać jedna za drugą. Podsycanie różnic, wypominanie różnic w zarobkach do niczego nie prowadzi, a jest tylko na rękę politycznym dysydentom, by mogli oni robić to co chcą.
Dane autora do wiadomości redakcji portalu/gazety.