Pielęgniarki i położne, które szybko zdecydowały się na wymagane od nich podniesienie swoich kwalifikacji i ukończenie tzw. studiów pomostowych, są rozgoryczone. Po skończeniu nauki ich pensje niemal nie drgnęły, a studia kosztowały je od 5 do 8 tys. złotych. Tymczasem koleżankom, które nie paliły się do nauki, podnoszenie kwalifikacji zafunduje państwo. Świeżo upieczone absolwentki pomostówek na rekompensatę poniesionych wydatków nie mają co liczyć.
Jest mi tak bardzo przykro, że aż trudno o tym mówić. Ukończyłam studia pomostowe na piątkę. Ich opłacenie kosztowało całą moją rodzinę ogrom wyrzeczeń. Dla pielęgniarki, która zarabia marnie, wysupłanie
8 tysięcy złotych to ogromny wydatek. Bez wakacji, bez przyjemności, dzieci niedopilnowane, tylko siedzenie po nocach i uczenie się. I co w zamian? Nic, poza odczuciem, że się okazałam frajerką – mówiła nam rozgoryczona pielęgniarka ze szpitala klinicznego nr 1 przy ul. Staszica w Lublinie.
Nasza rozmówczyni wraz z koleżankami zaraz po tym, jak się okazało, że po wejściu Polski do Unii Europejskiej kwalifikacje polskich pielęgniarek, które są absolwentkami liceów medycznych i szkół policealnych, nie są przez unijne przepisy honorowane, zdecydowała się na uzupełnienie wykształcenia.
– Wiadomo, że w przyszłości wszystkie pielęgniarki chcące pracować w zawodzie będą musiały mieć wykształcenie odpowiadające normom unijnym. Inaczej, mimo ogromnego doświadczenia i umiejętności, mogą być co najwyżej asystentkami pielęgniarek. Izby pielęgniarskie, wydziały pielęgniarstwa zachęcały więc nas do studiów pomostowych. Niestety, nikt nie zadbał o zdobycie pieniędzy unijnych na studia, mimo iż problem dotyczy większości pracujących w polskich szpitalach pielęgniarek. Tę cenę za wejście Polski do Unii zapłacić musiałyśmy same – żalą się kobiety. – Dopiero teraz ministerstwo zdrowia uruchamia dofinansowanie do studiów. A nam kto powetuje straty?
Uniwersytet Medyczny w Lublinie, który prowadzi kształcenie uzupełniające, czyli tzw. studia pomostowe, informuje, że około 100 pielęgniarek i położnych skończyło naukę po części sfinansowaną ze środków unijnych. Reszta za studia musiała sama zapłacić.
– Ale w październiku znów część pielęgniarek będzie mogła uzupełnić wykształcenie, korzystając z unijnych środków – informuje dr n. med. Włodzimierz Matysiak, rzecznik prasowy uczelni. – Ile? Na razie nie wiadomo, ponieważ ministerstwo zdrowia dysponuje środkami na studia pomostowe dla 2700 pielęgniarek w całej Polsce. Ile miejsc przypadnie Lublinowi, tego jeszcze nie wiadomo.
Tymczasem pielęgniarki, które same musiały opłacić studia, mogą liczyć na zwrot 20 proc. poniesionych wydatków z izb pielęgniarskich. Pracodawcy, czyli szpitale i przychodnie, w kosztach podnoszenia kwalifikacji uczestniczyć nie będą. – Uwzględniamy ukończone kursy i podnoszenie kwalifikacji przez pielęgniarki przy
dokonywaniu regulacji płacowych w szpitalu – zaznaczył Adam Borowicz, dyrektor szpitala klinicznego nr 1 w Lublinie.
Źródło informacji: Kurier Lubelski – BK
Zobacz także:
Dofinansowane studia pomostowe pielęgniarek i położnych