Brytyjska prasa rozpisuje się o rosnącej liczbie pracujących tu pielęgniarek pochodzących z zagranicy. Obecnie ponad 20 tysięcy pielęgniarek z krajów UE pracuje w brytyjskich szpitalach i domach opieki. “To dwukrotny wzrost w ciągu zaledwie czterech lat, za czym idą rosnące obawy o bezpieczeństwo pacjentów z powodu kwestii językowych” – pisze Daily Mail, cytując alarmujące wypowiedzi przedstawicieli organizacji praw pacjentów.
W świetle przepisów unijnych brytyjski rząd nie ma możliwości kontrolowania kompetencji językowych i zawodowych pielęgniarek z innych krajów UE, co budzi na Wyspach kontrowersje i dyskusje. Równocześnie Rada NMC zachęca pracodawców do przeprowadzania testów na własną rękę – do tego szpitale czy domy opieki mają prawo, jednak często z niego nie korzystają – stwierdza gazeta.
King’s College przeprowadził niedawno badanie na temat pracujących na Wyspach pielęgniarek z innych krajów europejskich. Dotyczy to ogromnej liczby osób, skoro odsetek migrujących do Wielkiej Brytanii pielęgniarek z krajów Unii Europejskiej w stosunku do tych z innych krajów wzrósł od 7% w 2001-2002 roku do 78% w 2009-2010 roku! Co więcej, z innych danych wynika, że w zeszłym roku w NMC zarejestrowało się 5217 pielęgniarek z Europy, podczas gdy rok wcześniej było ich mniej niż 3500.
Badanie zwraca jednak uwagę na brak wystarczających danych co do rzeczywistej skali migracji, gdyż statystyki nie obejmują osób, które nie zostały wpisane do rejestru pielęgniarek i na przykład podjęły pracę jako asystenci medyczni.
W ostatnim czasie krajami, gdzie pracodawcy najchętniej poszukują nowego personelu, są Hiszpania, Portugalia i Włochy, choć badanie objęło też przedstawicielki zawodu m.in. z Bułgarii, Polski, Grecji i Rumunii.
Ankietowane pielęgniarki niejednokrotnie przyznają, że chociaż znajomość języka angielskiego była ważnym argumentem za wyjazdem z kraju pochodzenia, na miejscu okazało się, że była jeszcze niewystarczająca do sprawnego funkcjonowania w ochronie zdrowia.
Autorka badania podaje przykład: „To takie rzeczy jak słowa określające różne rodzaje bólu czy wyrażenia potoczne i sposoby wyrażania się, których nie uczy się na standardowych lekcjach angielskiego w kraju pochodzenia”. Zwraca też uwagę na „różnicę w kulturze zawodowej” oraz trudności w odnalezieniu się w odmiennym brytyjskim systemie służby zdrowia. „Pomocne mogą być dodatkowe szkolenia, aby to ułatwić” – dodaje. (MLew)
Dodatek Polish Nursing
and Midwifery Portal
gazety pielegniarki.info.pl redaguje
Michał Lewicki
[email protected]