Pielęgniarka pisze, jak jest
– Poniżej przedstawiamy wiadomości pielęgniarek, opisujące sytuacje w szpitalach w czasie pandemii… Komentarze zostały wysłane do Redakcji Portalu – dane autora do naszej wiadomości.
Więcej wiadomości zostało zamieszonych w najnowszym numerze Gazety Pielęgniarek i Położnych. Zamów prenumeratę i czytaj…
Pracuję w szpitalu i boję się o siebie i moją rodzinę. Nie mogę zostać w domu, podobnie jak wiele moich koleżanek.
Marzy nam się polska "operacja Chiny", w której rząd, tak jak w Czechach, zabezpieczy we wszystko pracowników.
Premier się lansuje, prezydent robi kampanię, a my drżymy o swoje zdrowie, bo z takimi zabezpieczeniami szybko same trafimy na oddział jako pacjenci, a co gorzej, drżymy o zdrowie naszych rodzin, rodziców i dziadków.
Nikt nas nie pytał, zostaliśmy postawieni przed faktem, nie było ochotników (jak wśród wojskowych w kontyngentach) i nikt o nas nie dba, a tymczasem cały czas brakuje wszystkiego. Wojewodowie, premier, ministrowie twierdzą, że jesteśmy w pełnej gotowości. Nie jesteśmy.
W tym roku nasze dzieci nie wrócą do szkół, nie spędzimy Wielkanocy z rodziną z troski o zdrowie rodziców i dziadków, nasze dzieci miesiącami nie spotkają swoich dziadków, by przypadkiem ich nie zarazić jako bezobjawowi nosiciele, bo nie dostajemy tego, co nam się należy.
Minister Szumowski powiedział w wywiadzie, że zaopatrzenie w środki jest w gestii dyrektorów. Owszem, dyrektorzy chętnie kupiliby maseczki – problem, że nie ma ich za żadne pieniądze w hurtowniach, tak samo brakuje rękawic i środków do dezynfekcji, więc gdzie mają to kupić? Dlatego proszą o to rząd.
Oddolne inicjatywny są świetne, ale to nie powinno tak wyglądać!
PROSIMY O INTERWENCJĘ, NIECH KTOŚ WPŁYNIE NA RZĄD, PREMIERA, PREZYDENTA, BO NIEDŁUGO WSZYSCY BĘDZIEMY CHOROWAĆ!!!
⇒ Dzień Dobry, jestem pielęgniarką w małej miejscowości na Podkarpaciu, nasz szpital jest jednym z największych szpitali w okolicy. Jesteśmy zupełnie nieprzygotowani na przyjmowanie pacjentów. SOR jest dostępny tylko dla pacjentów przywiezionych przez pogotowie. Przed szpitalem postawiono namiot, w którym odbywa się segregacja pacjentów i pacjent wypełnia ankietę epidemiologiczną. W tym namiocie dyżury mają pielęgniarki z oddziałów przez 6 lub 8 godzin, po czym idą na oddziały macierzyste na pozostałe godziny pracy. Taka pielęgniarka w namiocie ma tylko maskę, swój mundurek i fartuszek flizelinowy i to jest cała ochrona, bo kombinezony są przeterminowane, a przecież temperatura w takim namiocie jest taka jak na zewnątrz. Finał tego będzie taki, że zanim dotrą do nas pacjenci, którzy będą wymagali pomocy, to nas może nie być.
Zobacz także:
Jaka jest liczba zarażonych pielęgniarek, lekarzy, ratowników i innych pracowników.
Ubezpieczenie pielęgniarek. Ciąg dalszy skandalu.
Pielęgniarki: szpitale nie wiedzą jak obliczyć rekompensaty.
Przeczytaj najnowszy numer Ogólnopolskiej Gazety Pielęgniarek i Położnych