Pielęgniarki dawniej i dziś
Kontynuujemy cykl artykułów, w których prezentujemy wspomnienia pielęgniarek i położnych dotyczące praktyki zawodowej wykonywanej dawniej i dziś. Zobacz wcześniejsze artykuły.
Poniżej przedstawiamy kolejne wspomnienia.
Na nocnych dyżurach pakietowałyśmy igły wielorazowe, wcześniej moczone w sterinolu. Igły wbijałyśmy w gaziki zawijałyśmy w pergamin i oznaczane były jakiej są grubości: czyli 8, 10, 12. Strzykawki podobnie. Wszystko do puszek i do sterylizacji. Takie to były czasy. A zaczynałam pracę w 1980 szpital Wojewódzki Gdańsk – pielęgniarka Gabriela
Tak to moje czasy.. też tak zaczynałam.. na nockach robiło się materiał opatrunkowy, sterylizowało szklane strzykawki i igły wielorazowe żeby koleżanki miały na dzienną zmianę.. ech działo się bo to były trudne czasy, jak wszystkiego brakowało ale jakoś milej się pracowało. I człowiek musiał być bardziej zaradny… – pielęgniarka Sylwia
Tak czasy trudne, te waciki, strzykawki do sterylizacji i igły, karteczki na badania krwi i skierowania też robiłyśmy na nocach. Brak pościeli na zmianę itd. Oczywiście jedna drugiej pomagała , była współpraca i były przyjaźnie. Priorytetem zawsze był pacjent, czas na rozmowę… ..To były inne i piękniejsze czasy. Czasy się zmieniły i ludzie się zmienili. Brakuje nam czasu na najważniejsze. Być przy drugim człowieku kiedy tego potrzebuje – pielęgniarka Iza
Pamiętam i bardzo miło wspominam tamte czasy. Było mniej biurokracji i zdecydowanie więcej czasu można było poświęcać pacjentom. I praca bez rękawiczek i pandemii nie było. I solidarność wśród personelu, wspaniała rodzinna atmosfera, o którą dziś tak trudno… – pielęgniarka Anna
Ja już tylko pamiętam że robiłyśmy waciki nawijane na palec i wychodziły coś na kształt małych krokietów i tzw. groszki z waty, ligninę tnie się do dziś.. W latach 90- tych to było.. i weszły wtedy wenflony.. trzeba było opanować sztukę ich wkłuwania.. połączyć z usunięciem membrany ze środka i właściwym oklejeniem wtedy 4 kawałkami ok 10 cm plastra.. teraz to już są specjalne okleiny do nich.. Wenflon na wagę złota był – pielęgniarka Magdalena
A ja pamiętam jak w ramach przygotowania do badań rtg, od godziny 5-tej rano robiłam pacjentom lewatywy, przygotowane z roztworu wody z mydłem w metalowym pojemniku z gumowym wężykiem. Podnosiłam do góry tą kankę, a pacjent najczęściej nie „utrzymywał” tego płynu w odbytnicy i tryskało po nogach… Kurczę, przeżyło się i to jakoś – pielęgniarka Danuta
Ja też pamiętam te czasy. Gotowanie plastikowych szpatułek, termometry rtęciowe w szklanym słoiku ze spirytusem, na nocach cięcie gazy i składanie guzików do sterylizacji…stały grafik: dzień, noc, 2 dni wolne, w nocy było nas 5 na oddziale. Nie było tyle biurokracji, biegania, pośpiechu, był czas dla pacjenta, było spokojniej – pielęgniarka Mirosława
Szorowanie sterylizatorów, robienie gazików, sterylizowanie sprzętu wielorazowego, nie było kuchni mlecznej, same gotowałyśmy mleko, gotowałyśmy smoczki, butelki. Takie były czasy. Atmosfera była wspaniała – położna Emilia
Pamiętam składanie gazy, rękawiczek i wacików. Robiłyśmy to na nocnych dyżurach. W 1995r pracując na Oddziale Intensywnej Opieki Pooperacyjnej Torakochirurgii robiłyśmy zestawy do drenażu opłucnej z dwóch szklanych butli, na przylepcu tkaninowym rysowało się skalę co 100ml… Respirator Bennett z metalową klapą i pokrętłami… A w obecnej pracy jestem już tak długo, że pierwszy aparat do znieczulenia na którym pracowałam to Tiberius – ręczna wentylacja podczas znieczulenia… Pozdrawiam serdecznie wszystkie Panie Pielęgniarki i Panów Pielęgniarzy życząc dużo zdrowia i sukcesów zawodowych. – pielęgniarka Agata.
Zachowano oryginalną treść komentarzy.
Podziel się swoimi wspomnieniami oraz zdjęciami z dawnych lat. Napisz do nas meila: [email protected].