Pielęgniarki o pracy za granicą
Temat zatrudnienia pielęgniarek z Ukrainy wzbudza bardzo wiele opinii. Pod postami zamieszczanymi na fanpage’u Ogólnopolskiego Portalu Pielęgniarek i Położnych pojawia się bardzo dużo opinii, w tym także skrajnych. Wśród wielu wypowiedzi pojawiły się historie pielęgniarek, które opisały, jak wyglądały początki ich pracy zawodowej poza granicami Polski. Poniżej publikujemy kilka wybranych komentarzy. Mamy nadzieję, że pozwolą one zorientować się szerszemu gronu pielęgniarek i położnych, w kwestii sposobu uregulowania nadzoru i wprowadzania pielęgniarek-obcokrajowców w innych krajach europejskich.
- Angielskie pielęgniarki mi pomagały, pokazywały, tłumaczyły żebym szybko wdrożyła się w ich system pracy. Uśmiechały się i były miłe dla chorych. Nigdy nie usłyszałam tylu niepotrzebnych sarkastycznych komentarzy co u nas w Polsce. Też są zmęczone i też dużo pracują bo brakuje ludzi. To chyba oczywiste, że Ukrainki najpierw będą musiały nauczyć się komunikatywnego polskiego. Nie powinny mieć z tym problemu. Wiele z nich już włada dwoma językami. Ja się cieszę, że prędzej czy później będziemy miały pomoc na naszych polskich oddziałach.
- Oczywiście jestem na tak, jeżeli będą potrafiły mówić po polsku. Byłam taką „Ukrainką” w Anglii. Traktowano mnie z szacunkiem i tak samo mam zamiar traktować nowe koleżanki z Ukrainy.
Pielęgniarka: dzięki koleżankom nauczyłam się języka i mogłam być pielęgniarką
- W 2004 wyjechałam do Włoch tylko ze znajomością języka na poziomie A1 (tak mi się wydawało). Niestety kiedy podjęłam pierwszą pracę zrozumiałam, że moja znajomość włoskiego to zero. Na szczęście spotkałam na mojej drodze życzliwe koleżanki pielęgniarki, które mnie wspierały, pomagały i rozumiały. Dzięki nim nauczyłam się języka i mogłam być pielęgniarką. Życzę pielęgniarkom z Ukrainy, żeby również miały szczęście, na obczyźnie, trafić na osoby, które im pomogą.
- Kwestia interpretacji i organizacji pracy. Powtórzę po raz kolejny: Bogu dziękuję, że jestem Polką pracującą w Niemczech, a nie obcokrajowcem pracującym w Polsce. Nadinterpretacja i brak rozumienia prostych zagadnień. I totalny brak organizacji pracy i ogarnięcia jakiegokolwiek. Ja byłabym szczęśliwa, jeśli mogłabym zająć się dokumentacją i zleceniami, kiedy koleżanki z Ukrainy robiłyby toalety, mierzyły parametry itd, co również należy do moich obowiązków. Kwestia organizacji pracy.
Pielęgniarka Ukrainka: nie wyobrażam sobie, jakbym przyjechała i od razu poszła pracować. To niemożliwe
W kwestii zatrudnienia pielęgniarek-uchodźców pojawił się także głos pielęgniarki z Ukrainy, która przyjechała do pracy w Polsce przed wybuchem wojny. Opisała swoją ścieżkę kształcenia, jaką musiała przejść, aby zostać zatrudniona, jako pielęgniarka w szpitalu. Poniżej treść komentarza.