Państwo ministrowie! Radziwiłł i Szczurek-Żelazko. Czy wam tak po ludzku nie jest po prostu głupio? Przecież pielęgniarki nie są idiotami…
Przepchnęli Państwo przez sejm, senat ustawę o wynagrodzeniach w ochronie zdrowia.
I jaki jest efekt tej ustawy?
Regulacja płac dokonywana według powyższej ustawy, jest wykonywana przez dyrektorów szpitali, ze środków finansowych przeznaczonych na dodatki brutto brutto.
Bo takie rozwiązanie przewidziano w powyższej ustawie.
Zadowoleni?
Pielęgniarki i położne nie? Wasze "regulacje podwyżkowe" spowodowały ogólne wkur…
Bo to zabawa z matematyką, a nie realne regulacje płacowe…
Ale to jest mały pikuś w stosunku do tego co poruszę poniżej…
Otóż, na podstawie ustawy pielęgniarki i położne negocjują warunki płac z szefami placówek medycznych. Czasem nawet protestują. Dyrektorzy trzymają się twardo zapisów ustawy. Bo ustawy należy przestrzegać! Dokładają do wynagrodzenia zasadniczego danej pielęgniarki lub położnej np. 10 zł, 15 czasem więcej.
Podpisywane są porozumienia lub dyrektorzy wydają zarządzenia.
Wszystko to takie poważne i zgodnie z literą prawa!
A rzeczywistość…
Dyrektor szpitala w zaciszu swojego gabinetu negocjuje z… lekarzem swoje wynagrodzenie. Na poziomie 60-100 zł za godzinę. Czyli za dyżur 24-godzinny 1440-2400.
Jakoś w tym przypadku nie potrzeba negocjacji ze związkami, podpisywania porozumień, zarządzeń.
W takim razie po jakiego grzyba jest ustawa o wynagrodzeniach w ochronie zdrowia?
Skoro, w powyższym kontekście, nie dotyczy lekarzy?
Tylko maluczkich…
Mariusz Mielcarek