Jestem pielęgniarką z dwudziesto-kilku letnim stażem pracy. Od wielu, wielu lat wolałabym wykonywać inny zawód, jednak nadal tkwię w pielęgniarstwie.
Pracowałam w prywatnym gabinecie, w szpitalu oraz w poradni mającej kontrakt z NFZ. Czynności pielęgniarskie w tych firmach nie budzą we mnie frustracji. Mogę nieśmiało stwierdzić, że lubię tę pracę, natomiast wszystko inne, co składa się na współpracę – frustruje. W prywatnym gabinecie przez wiele lat zatrudniona w charakterze pielęgniarki, zmuszana byłam do wykonywania jeszcze wielu innych prac: zaopatrzeniowca, gońca, sprzątaczki, sekretarki, telefonistki, kasjerki, marketingowca i oczywiście, w międzyczasie – pielęgniarki. A wszystko to za marną pielęgniarską pensję, która, o ironio!, okazywała się zbyt wysoka, więc zmuszano mnie jeszcze do oszustwa, i wykazywano do odpowiednich urzędów tylko najniższą płacę. Niezłą emeryturę wypracowałam sobie. „Żyć, nie umierać!”.
Niemal identycznie wyglądała praca w poradni dla NFZ-u. Tutaj, dodatkowo spotkałam się z zupełnym brakiem szacunku dla pracownika. Traktowano mnie jak niewolnicę, która miała robić wszystko, co jej kazano. Prawdziwy obłęd. Łamano niemal wszystkie prawa pracownika, a także prawa człowieka, a próba zainteresowania tym Państwową Inspekcję Pracy spełzła na niczym. Walka o swoje prawa z pracodawcami okazała się bezowocna.
Najgorsze, że w tej walce byłam osamotniona. Moje koleżanki godziły się na takie traktowanie, nie potrafiły walczyć, a przede wszystkim wiele z nich nie upatrywało w tym żadnej patologii. Nie miały o co walczyć.
Serce kroi mi się, gdy widzę na praktykach stażystki wydziału pielęgniarstwa – zastraszone, nieśmiałe myszki, których zachowanie tak bardzo różni się od zachowania np. stażystek wydziału lekarskiego. Bez opiekuna grupy, pozostawione same sobie, już na starcie w zawodzie są na posyłki, kształtowane w przekonaniu, że ich pracą jest wykonywanie poleceń lekarzy, nie tylko zleceń! Paranoja!.
Paranoiczne jest również zatrudnianie w gabinetach lekarskich (jakże nagminnie) osób bez żadnego wykształcenia medycznego, które wykonują prace pielęgniarskie i są identyfikowane z naszą profesją, a w sumie psują nasz wizerunek. A dzieje się tak w majestacie prawa.
To tylko skrócone, pod wpływem emocji trochę chaotyczne, podsumowanie wielu lat pracy. Można by je kontynuować, wdając się w szczegóły. Nie wspomniałam nawet o warunkach pracy w szpitalach, o zagrożeniach, na które pielęgniarki są narażone, i o przepaści finansowej, dzielącej nas od lekarzy i innych grup zawodowych. Czy istnieje również między nami przepaść w wiedzy? Dziwicie się, że wolałabym pracować w innym zawodzie, np. w rolnictwie?
A oto kilka zasad, którymi „powinny” kierować się pielęgniarki i położne:
1.Bądź młoda, noś krótkie spódniczki.
2.Bądź wykształcona (minimum licencjat).
3. Bądź dyspozycyjna.
4. Wiedz wszystko, o co ktokolwiek zapyta, nawet jeśli to nie Twój obowiązek.
5.Na każdą prośbę lekarza, obojętnie w jakiej formie wyrażoną, odpowiadaj „Tak jest PANIE DOKTORZE!”.
6. Nie zapominaj o zwracaniu się już do studentów medycyny per Panie Doktorze.
7.Zawsze dawaj odczuć współpracującym z Tobą lekarzom, jacy są boscy.
8.Do gabinetu szefa nigdy nie udawaj się w sprawie podwyżki – możesz jedynie z kwiatami i życzeniami w dniu jego imienin.
9. Nie chodź do banków po kredyt – twoja zdolność kredytowa to minimum socjalne.
10. Do przeżycia zadowalaj się miską ryżu dziennie (najlepiej gdy starczy również dla rodziny).
11.Zdawaj sobie sprawę, że hotel podrzędnej kategorii zwany Hotelem Pielęgniarskim to szczyt luksusu, o którym bezdomni mogą tylko marzyć – w związku z czym nie wiem co to za głupie zachcianki, aby Twoja pensja starczyła na wynajęcie lub (och!) kupno na raty małego mieszkanka dla Twojej rodziny.
Imię i Nazwisko autorki
do wiadomości redakcj Portalu