17.02.2009
Do portalu Pielęgniarek i Położnych
Jestem pielęgniarką środowiskowo-rodzinną w NZOZ. Podczas prywatyzacji żadna pielęgniarka nie weszła w spółkę z powodu powiadomienia nas o cenie akcji 5000 tysięcy złotych, która to suma była dla zwykłej pielęgniarki ogromną, a okazała się, że jedna akcja kosztowała 500 zł. Na zebraniu od razu dano nam druki do podpisu, że chcemy być pracownikami a nie udziałowcami. Wiadomo kto wykupił przychodnie- Dyrektor, koordynująca pielęgniarka i kilku lekarzy. Od tego czasu pracujemy w NZOZ. Mamy pensje wg nowego regulaminu. Pielęgniarki środowiskowe maja tą samą stawkę co pielęgniarki pracujące w gabinecie zabiegowym. Dyrekcja uważa, że praca na obu stanowiskach jest równorzędna.
Obecnie przyszedł czas na wykup całości przychodni. I w momencie gdy we wrześniu upomniałam się o podwyżkę motywując, że stawki kapitacyjne wzrosły usłyszałam, że należy oszczędzać na wykup przychodni bo może nas ktoś podkupić. Nie bardzo rozumiem jaki jest ten mechanizm? Czyli my wszyscy pracownicy mamy nie mieć podwyżek, bo akcjonariusze muszą sobie wykupić na własność przychodnie? Czy to jest zgodne a prawem, że pieniądze ze stawek kawitacyjnych mają iść na wykup przychodni?
Jestem bardzo zniesmaczona taką sytuacją. Czuje się jak niewolnik, który pracuje na dobro ,,pana”. Czy nikt nie ma wglądu co dzieje się z pieniędzmi przekazywanymi na dany NZOZ?
W całym mieście po prywatyzacji otworzyły się ,,przychodnie lekarskie”, i to jest prawda! Pielęgniarki w nich są po prostu „robolami” które muszą służyć nie pacjentom tylko lekarzom którzy wpadają poprzyjmować.
Mam jeszcze jedną sprawę – bierzemy udział w profilaktyce gruźlicy, cena ankiety jest 4 zł my dostajemy od dyrektorki 2 zł jako dodatek do premii. Mnie osobiście po prostu nie chce się przeprowadzać tej ankiety. A niedawno usłyszałam, że jestem kosztowna bo wklepuje kupony i przychodnia ponosi koszty. Ja wiem, że mamy prawo podpisać kontrakt samodzielnie ale wiadomo jeżeli odłączymy się od przychodni to zatrudnione zostaną inne pielęgniarki i zbiorą deklaracje na polecenie lekarza, bo tak jest praktykowane. W naszym środowisku nie ma solidarności i dlatego jeszcze dużo wody upłynie (chyba ze dwa pokolenia) abyśmy były partnerami lekarzy a nie „ służbą’’
Zastanawiam się kto wymyśla takie prawo niejasne aby takie sytuacje mogły nastąpić. Każdej prywatyzacje w Polsce towarzyszą afery. Dlaczego nie mogłoby być, że wynagrodzenie pielęgniarki środowiskowo-rodzinnej powinna zależeć od ilości deklaracji a nie od stałej pensji. Jestem ciekawa na co idą pieniądze pozostałe z deklaracji. Mam koleżankę w innej przychodni która ma o wiele więcej zadeklarowanych pacjentów a pensje jeszcze mniejszą ode mnie o dobre parę set złotych.
Dane teleadresowe autorki korespondencji do wiadomości redakcji Gazety i Portalu Pielęgniarek i Położnych