Komentarz na pielegniarki.info.pl:
Zgadzam się w 100%. Zmiany trzeba zacząć od samego dołu, od podstawowej komórki, którą jest oddział lub inna jednostka służby zdrowia. Kiedyś walczyłam, chciałam coś zmienić, nic się nie udało. Rozmawiałam z koleżankami z oddziału, starałam się je przekonać, że nie pielęgniarka jest od zakładania foliowego fartucha i rozdawania posiłków, nie pielęgniarka jest od biegania do dyżurki lekarzy po wpisanie zleceń do karty, nie wyrażajmy zgody na pracę w mniejszym składzie szczególnie w sobotę, niedzielę, święta i na dyżurach nocnych. Bo ilość i stan pacjentów się w tym czasie nie zmienia. Wynik moich działań był opłakany. Oddziałowa przy wsparciu paru osób z grona pt. "uprzejmie donoszę, że" zaszczuły mnie kompletnie. Tak jak myślałam, że jestem silną osobą, tak przekonałam się, że to nie jest prawda, szukałam pomocy u przełożonej pielęgniarek oraz w komórce antymobingowej. Śmiechu warte, uświadomiono mi, że po 30 ponad latach pracy w tym samym szpitalu tak naprawdę jestem nikim, i jak coś mi nie pasuje to drzwi szpitala są otwarte 24 godziny. Skorzystałam z tej opcji, wystąpiłam o PIN w innym kraju, dostałam go bez problemu. Od ponad roku pracuję poza Polską. Tęsknię, ale też powoli przyzwyczajam się, że jestem kimś, jestem cenna, jestem aż pielęgniarką, a nie "tylko pielęgniarką". Jestem na tym portalu i obserwuję co się dzieje. Jakie to przykre i przygnębiające, że kolejne rządy, izby pielęgniarskie, nasze bezpośrednie przełożone i nie rzadko nasze koleżanki mają nas po porostu w gdzieś.