Komentarz na pielegniarki.info.pl:
Popieram w 100 proc. Braki na oddziałach to nie moje zmartwienie i mam w głębokim poważaniu, czy oddziałowa zapnie grafik czy nie. W przeciwieństwie do swoich niektórych "głupich i naiwnych" (nie będę przepraszać za te epitety, bo ta głupota to fakt) koleżanek – pracuję na jednym etacie, nie godzę się na pojedyncze dyżury, nie biegam po oddziale w amoku, korzystam z przysługujących mi przerw na posiłek, piszę w raporcie o każdej niewykonanej czynności z braku czasu i fizycznych możliwości, korzystam ze zwolnienia w przypadku najmniejszej infekcji u siebie lub swojego dziecka, nie idę na rękę biednym, bohaterskim zleceniówkom, nie pozwalam oddziałowej na łatanie dziur w grafiku moją osobą, biorę dwa tygodnie urlopu na wakacjach bez względu na wszystko, nie pracuję ponad siły, nie dźwigam pacjentów sama, tylko wołam oddziałową i lekarza (i to nie jednego). Wszystkim normalnym pielęgniarkom, które myślą odpowiedzialnie o zdrowiu i życiu swoim, a także swojej rodziny, radzę zrobić to samo. Zacznijcie się w końcu szanować! Co dla mnie, to może to wszystko pieprznąć choćby dzisiaj. Nikt się nami nie przejmuje od wielu, wielu lat, więc dlaczego my mamy się tym przejmować? Nie mam najmniejszego zamiaru robić za jakiegoś cyborga! Chcę spokojnie pracować po to, aby spokojnie żyć. Nie żyję po to, aby biegać z roboty do roboty czy po to, aby odwalać robotę, którą w cywilizowanym świecie wykonuje kilka osób przy użyciu pomocniczego sprzętu. A, że są braki pielęgniarek, to mam to daleko w czterech literach!