Komentarz na pielegniarki.info.pl:
I to jest dowód na to, aby nie wychylać się z kursami, specjalizacją czy magistrem (tym bardziej, że jeszcze nie wiemy co z podwyżkami). Nie zawsze jest to nam potrzebne, a inni się bogacą naszym kosztem. Nie urządzajmy sobie same sobie wyścigu szczurów. Gdy chodziłam na kurs pielęgniarki POZ-u były panie, które równocześnie w tym samym czasie jeszcze robiły licencjat i specjalizację. Oczywiście pracowały. Powiedzcie czy to normalne? One jak na wyścigach robiły jaki kurs "wpadł" im w rękę. Nie ważne czy potrzebny czy nie. Kolekcjonerki papierów. Znam takie co maja po 3 specjalizacje. Mam wrażenie, że żyję w jakimś matrixie. Co się spotkam taką jedną znajomą to ciągle mnie wypytuje na jaki teraz kurs chodzę? A te, które są bliżej izb to potrafią obskoczyć po dwa kursy w roku. To już jakaś choroba. Potem będzie płacz i zgrzytanie zębami, że ona taka uczona, a pieniędzy nie widać. A jak już tak się uczycie to przynajmniej dajcie spokój z tą licytacją kto jest lepszy, bo przy takiej ilości studiów, specjalizacji, posiadanych kursów.po prostu patrzę na taką osobę z politowaniem. Jest takie powiedzeni – kto jest od wszystkiego, jest od niczego. I to w zupełności oddają proponowane podwyżki. Licencjat w ogóle nie brany pod uwagę, sam magister – to samo. A swojego czasu wszystkim jakby rozum odjęło – takie było parcie. Nachapali się licencjatami, teraz wymyślają wam specjalizacje. A wy wszystko łykacie jak młode pelikany. Zacznijmy myśleć. Przecież nawet bez tego papierka potrafimy się uczyć – są książki, internet, doświadczenie na oddziale. Nikt nie żyje w oderwaniu od rzeczywistości. To nie jest tak, że koleżanka bez licencjata czy specjalizacji nie potrafi czegoś zrobić na oddziale lub nie zdaje sobie sprawy co się dzieje, gdy pracuje na nim przez kilkanaście lat. Opamiętajcie się!
Zobacz komentowany artykuł:
Zobacz inne komentarze pielęgniarek i położnych na pielegniarki.info.pl