Komentarz na pielegniarki.info.pl
"Bardzo często praca w pogotowiu przez 120 godz. to normalka. Później jeszcze na oddziale. Rozliczanie godzin wygląda tak: NZOZ posiada kilka placówek odległych od siebie o kilkadziesiąt kilometrów. Na papierze wykazywane są dyżury 12-godzinne od godz. 7.00 do 19.00 w miejscowości X, a od 19.00 do 7.00 w miejscowości Y, a następnie znów w miejscowości X lub Z i tak w kółko. W kadrach sobie poradzą. Nikt nie sprawdza jak zdążyli się przemieścić (teleportacja?), więc kombinują. Pielęgniarki i ratownicy się na te przegięcia zgadzają, ba są nawet zadowolone. Czy tak ma właśnie wyglądać nasze życie? Zacznijmy się szanować, jeśli nie będziemy się na to zgadzać zobaczą, że brakuje pielęgniarek i zaczną godziwie płacić. Życie jest krótkie, spędzajmy ten czas z rodziną. Nam też się coś należy. Przestaniemy mówić po dyżurze: "Idziemy trochę pomieszkać"."