Pielęgniarki z Ukrainy – realia w zakresie podjęcia pracy w zawodzie
Radio radioem.pl przeprowadziło rozmowę z Anną Janik, przewodnicząca Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych w Katowicach. Wywiad został opublikowany w dniu 12 kwietnia 2022 roku. Poniżej publikujemy drugą część wywiadu, który przeprowadził redaktor Sylwester Strzałkowski.
Pierwsza część wywiadu dostępna po kliknięciu w poniższy link.
Redaktor: Dziś naszym gościem jest pani dr Anna Janik, Przewodnicząca Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych w Katowicach. Pani doktor, zaczęła się wojna w Ukrainie już ponad miesiąc temu, co ma straszne konsekwencje, ale jednocześnie przyjechało wielu uchodźców, głównie kobiety, no i wśród nich też, jak się spodziewano, pielęgniarki. Od razu zapytam konkretnie, czy te pielęgniarki rzeczywiście mają szansę znaleźć miejsce pracy w Polsce i w jakimś stopniu podratować nasz system? Bo już pojawiły się informacje, że niekoniecznie, bo one zostały zmobilizowane i wcale do Polski tak gremialnie nie przyjechały.
Wracając do pielęgniarek ukraińskich, z resztą nie tylko, bo mówi pani m.in. o nieznajomości polskiego, co oczywiste, a jest system przygotowany na to, żeby im pomóc? Że gdyby jednak przyszła jedna, dwie czy pięć pań i powiedziały: „no, nie znamy polskiego, ale chcemy pracować”, to jak szybko możemy je wdrożyć?
Dr. Anna Janik: Sądzę, że szybko się da wdrożyć te panie. Kiedyś gdzieś przeczytałam, że takie narody melodyjne szybciej się uczą języka, to jest taki naród melodyjny, więc oni szybciej złapią ten język polski. Z niektórymi paniami się w jakiś sposób można dogadać, natomiast my też jesteśmy przygotowani, że jeżeli to będzie większa grupa, ja też już rozmawiałam z lektorami, żeby to była taka przyspieszona nauka języka polskiego, ale to musi być grupa zebrana, która po prostu może się nie „opłaci”, ale da jakiś taki wymierny efekt.
R: A jeśli chodzi o nostryfikacje dyplomów, o w ogóle uprawnienia do wykonywania zawodu?
Procedura uzyskania zgody na wykonywanie zawodu pielęgniarki w Polsce
AJ: Na wszystkich stronach samorządu zawodowego są wyartykułowane ścieżki. Czy panie, które tylko posiadają dyplom, wtedy takie osoby warunkowe prawo wykonywania zawodu otrzymują na ściśle określony czas i one będą zawsze pod nadzorem pracować, potem jest podzielona grupa, która w ostatnich 5 latach pracowała przez 3 lata i również pod nadzorem, po trzech miesiącach już mogą pracować, że tak powiem bardziej samodzielnie i jest potem trzecia grupa, i tych pań jeżeli już przychodzą do nas, to tych pan jest najwięcej, już jest od razu wskazane miejsce, której placówki to dotyczy, jaki jest zakres obowiązków jaki będzie miała i tutaj po roku ma pełne prawo wykonywania zawodu. Jest to na stronach internetowych w takich można powiedzieć klockach – jest po polsku, czyli gdy ktoś kto przyjmuje chce pomóc, ale również w języku ukraińskim.
R: No i tutaj jest pytanie też o to, no bo mogą panie podjąć pracę w zawodzie, jest okres przejściowy, ale też z tego co czytamy to część jest zatrudniona albo jest chęć zatrudnienia ich na takiej funkcji asystenta pielęgniarki, ale środowisko zwraca uwagę, że nie ma w ogóle takiego zawodu w wykazie zawodów. To działa czy nie działa w takim razie?
AJ: To znaczy w niektórych szpitalach wymyślono, że asystent pielęgniarki, takiego zawodu nie ma, bo kiedyś był, chyba z 3 lata temu, był taki pomysł, żeby taki nowy zawód powstał. Opiekunami medycznymi te panie też nie mogą być, bo opiekun medyczny ma ściśle określony swój zakres kompetencji i te panie, bądź panowie są przyjmowani na stanowisko sanitariuszy szpitalnych i wiemy, że takie szpitale są, że przyjmują bardzo chętnie. No więc te osoby już poznają system pracy w Polsce, poznają środowisko w Polsce i poznają język polski i jeżeli podejmą taką decyzję, że jeszcze jakiś czas zostają u nas, to wtedy ten dyplom, żeby mogły pracować jako pielęgniarki, położne.
Pielęgniarki z Ukrainy zajmą się pacjentami zza wschodniej granicy?
R: No to już wiemy, że te oczekiwania, że uratują system na razie się nie sprawdzają, a spójrzmy na to z drugiej strony: ukraińscy pacjenci czy pacjentki, także dzieci w polskim systemie, w polskich szpitalach – to jest mnóstwo ludzi, którzy to przyjechali. Nasz system zawsze był taki na granicy dostępności można powiedzieć, a na pewno jeśli chodzi o czas oczekiwania. I co teraz się dzieje?
AJ: My wprost takich informacji nie mamy, natomiast mamy taką informację, którą uzyskaliśmy na samym początku. Potrzebowaliśmy kontaktu z Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka i tam panie pielęgniarki koordynujące wyartykułowały, że mają właśnie dzieci ukraińskie, ale to są dzieci ukraińskie, które są ranne bądź został tam przerwany proces leczenia i one po prostu w trybie pilnym muszą [być leczone], wiadomo jeśli przerwane to najprawdopodobniej chodzi o choroby onkologiczne, żeby nie było za dużej przerwy.
R: Ale tak to nie widać, żeby system nie dawał rady?
AJ: Na razie nie i oby tak było.
R: Oczywiście, no bo też są takie podpowiedzi, takie pomysły, żeby ukraińskie pielęgniarki, jeśli są i przyjeżdżają do Polski, zajęły się ukraińskim pacjentami, bo znają się nawzajem jeśli chodzi o sposób postępowania i język.
AJ: W tych wytycznych, które są właśnie na stronach naszych, które to są jakby skopiowane ze strony ministerialnej, to właśnie jest, że również te osoby, które podejmują decyzję, że chcą pracować z pacjentami z Ukrainy i to dotyczy też tego personelu, który był przyjmowany na tak zwane oddziały covidowe, bo oni tylko byli zatrudnieni do dnia 31 marca, od 1 kwietnia nie mamy oddziałów covidowych, żeby ci ludzie, ten personel medyczny został. Tam też jest odpowiednia procedura, na jakich warunkach oni dalej chcą tutaj w Polsce pracować.
R: To pani mówi o ukraińskim personelu, tak?
AJ: Tak.
R: A to oznacza że tworzone byłyby takie oddziały specjalne ukraińskie powiedzmy w szpitalach?
AJ: Sądzę, że tak.
Zachowano oryginalne brzmienie wypowiedzi.
źródło: radioem.pl