.
PAP w depeszy z dnia 2 lipca 2010 roku donosi.
’W dniu 2 lipca na konferencji prasowej posłowie PiS i przedstawiciele związków zawodowych skrytykowali minister zdrowia Ewę Kopacz za to, że podpisała porozumienie z Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Pielęgniarek i Położnych. To są obietnice bez pokrycia – argumentowali. Nie przeszkadzajcie – apelowała w odpowiedzi Kopacz.’
PAP w depeszy pisze dalej:
’Kopacz powiedziała też, że jest jej przykro, iż przedstawicielka samorządu pielęgniarskiego – Elżbieta Buczkowska – 'nie staje po stronie pielęgniarek, a po stronie sztabu Kaczyńskiego’. 'Wiem, że to nie pani z nami rozmawiała, że to nie pani może sobie przypisać ten sukces. Ten sukces, czyli wyrównanie wynagrodzeń pielęgniarek i położnych w Polsce, to sukces wszystkich polskich pielęgniarek. Niech się pani pod tym podpisze, pani też jest pielęgniarką’ – apelowała minister. Zapewniła też, że ona i jej ministerstwo będą ciągle bronić polskich pielęgniarek i położnych.’
Tyle depesza PAP
Należy zadać sobie pytania. Dlaczego minister Ewa Kopacz wydaje polecenie prezes Naczelnej Izby PiP? Dlaczego wykazuje irytację, że Elżbieta Buczkowska nie podpisał porozumienia? Czy przyczyną zachowania ministra zdrowia jest fakt, że pani Elżbieta Buczkowska jest pielęgniarką, a minister zdrowia lekarzem?
Czy Ewa Kopacz w ten sam sposób wypowiadałaby się do np. Krzysztofa Bukiela – lekarza?
Czy polecenie podpisania przedmiotowego porozumienia wydano pani Dorocie Gardias?
Mariusz Mielcarek
Zobacz także:
Porozumienie Kopacz – panie w czepkach .