Zamieszanie wokół cen prądu, którego jesteśmy świadkami od jesieni 2018 roku, zaowocowało zmianami na rynku. Przede wszystkim Klienci uważniej przeglądają swoje rachunki i umowy, a sprzedawcy wykorzystują ten moment i odświeżają oferty, a także przygotowują promocje. Warto zadać sobie pytanie czy to ten moment i czy nie warto zastanowić się nad zmianą sprzedawcy energii?
Już 10 lat rynek energii elektrycznej w Polsce jest wolny. Każdy Klient może kupić tzw. energię czynną od wybranego samodzielnie sprzedawcy, nawetod tego z drugiego końca kraju. Zakupiona energia trafia do odbiorcy za pośrednictwem sieci i przyłączy zarządzanych przez kilka wielkich koncernów, operujących w różnych częściach Polski. Na Pomorzu jest to Energa, na Śląsku – Tauron, na Mazowszu (z wyjątkiem Warszawy obsługiwanej przez Innogy) – PGE itd.
Kupujemy energię czynną od wybranego sprzedawcy, a jej przesłanie odpowiada dystrybutor energii. Celem uproszczenia życia klientom indywidualnym, powstały tzw. umowy kompleksowe. Klient podpisuje jeden dokument ze sprzedawcą, a ten – rozlicza z regionalnym dystrybutorem koszt dostarczenia energii.
Urząd Regulacji Energetyki na bieżąco kontroluje licencjonowanych sprzedawców, by zminimalizować ryzyko odbiorców, a jednocześnie – pilnuje dystrybutorów, regulując stawki za dostarczanie energii. Można więc powiedzieć, że rynek jest wolny, ale bezpieczny, pod kontrolą.
W odpowiedzi na zainteresowanie klientów powstają nie tylko porównywarki ofert, ale i systemy ułatwiające zmianę sprzedawcy.
Czy zmiana sprzedawcy energii czynnej jest opłacalna? To zależy od wielu czynników: lokalizacji, dotychczasowej oferty, trybu życia i ilości zużywanej energii. Eksperci zalecają więc, by przed podjęciem decyzji porównać oferty i zestawić je z dotychczasowymi rachunkami. Internetowe porównywarki ułatwiają przeprowadzenie takiej domowej analizy i pomagają w podjęciu przemyślanej decyzji.