Oświadczenie dyrektora Jacka Białobłockiego:
Informacje, które pojawiły się w mediach i internecie uruchomiły falę mowy nienawiści i ogromną agresję w stosunku do szpitala i pracowników, która nie służy interesowi społecznemu, a może mieć bardzo poważne skutki.
Obsada w naszym szpitalu jest napięta do tego stopnia, że każda rezygnacja, urlop, zachorowanie czy szkolenie lekarza, utrudnia utworzenie grafiku na oddziałach.
Taka nagonka, takie szczucie, nie zostaje bez wpływu na postawę personelu medycznego. Powoduje demotywację. Dwóch chirurgów już złożyło wymówienie, więc nie wiem, czy oddział chirurgiczny długo będzie funkcjonował w naszym szpitalu, a koledzy z innych oddziałów zastanawiają się, czy dalej jest sens pracować w publicznej służbie zdrowia. W niepublicznej agresji jest mniej – pacjent nie musi być przyjęty, gdy zachowuje się nieodpowiednio. Rynek jest bardzo chłonny. Nie będzie miał nas niedługo kto leczyć w sektorze publicznym.
Lekarze i pielęgniarki są przepracowani – ich wytrzymałość jest na włosku.
Pokłosiem tej agresji była fizyczna napaść na lekarza, do której doszło w minioną niedzielę wieczorem.
Mieszkamy w małym miasteczku i każdy ma bliżej czy dalej znajomego lekarza czy pielęgniarkę. Tutaj opiekę zdrowotną mamy lepszą niż gdzie indziej. Tu pewne rzeczy można ominąć, przyspieszyć. Proszę zobaczyć, co się dzieje w Warszawie – jak długo czeka się na wizytę u kardiologa, na tomograf. U nas są to dwa-trzy dni, czasem tydzień. Wszystko da się załatwić.
Zbliżają się wybory samorządowe, ktoś może być zainteresowany w pośrednim rozpoczęciu kampanii przez szpital, bo dla niektórych jest on synonimem sukcesu, więc teraz ktoś może próbować odwrócić kota ogonem i przez szpital chcieć zaatakować tego czy owego. Nie tędy droga, zdrowie jest ponad podziałami politycznymi.
Jeżeli chodzi o przypadek z 26 grudnia, który uruchomił lawinę – wszystko, co się mówi na ten temat jest nieprawdą. Nie jest prawdą, że lekarz dyżurował w domu, że dziecko przyjechało w dobrym stanie, że nie było ratowane, że była wzywana karetka pogotowia itd. Wszyscy rzucili się do ratowania, zrobiono ,co tylko było możliwe.
Po wpisie bezpośredniego świadka, który apelował o umiar w komentarzach, bo widział jak było naprawdę, jeden z portali zablokował mowę nienawiści i komentarze. Dlaczego inny to podsyca – chodzi o sprzedawalność, czy walkę polityczną i przedwyborczą?
Sprawa zgonu kobiety 7 stycznia z medycznego punktu widzenia nie ma nic wspólnego z błędem lekarskim, jestem pewien, że wszystko się wyjaśni w wyniku postępowania prokuratury, ale obawiam się, że nikt tych wyjaśnień nie będzie słuchał.
Mamy świetny sprzęt, wykształconych lekarzy, nikt tutaj na nikogo nie czyha, żeby mu zrobić krzywdę w izbie przyjęć. Codziennie ratujemy życie i zdrowie.
Od 2003 roku jestem dyrektorem patrzę codziennie w lustro i mam czyste sumienie i świadomość ile zrobiłem i zostawię Mławie po sobie. Jestem apolityczny, nie należę do żadnej partii i wyborach brać udziału nie zamierzam. Troska o zdrowie jest ponad podziałami.
Wstrzymajmy agresję i nienawiść zanim dojdzie do tragedii.
Z poważaniem
dziękuję
Jacek Białobłocki