Anna Górska – POLSKA Gazeta Krakowska
W szpitalu im. Rydygiera znowu wrze. Banki pielęgniarek, które miały rozwiązać problemy kadrowe, upadły po kilku miesiącach. Średni personel w szpitalu bije na alarm. Na ponad 35-osobowych oddziałach, gdzie leżą ciężko chorzy, dyżurują tylko dwie siostry.
– To stanowczo za mało, pacjent nie może liczyć na należytą opiekę – mówią związkowcy i zapowiadają, że w tym tygodniu wyślą skargę na dyrekcję szpitala do sztabu kryzysowego przy Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim.
Agata Misiura, przewodnicząca Związku Pielęgniarek i Pielęgniarzy w nowohuckiej lecznicy, podkreśla, że do dramatycznej sytuacji przyczyniły się zwolnienia położnych, sanitariuszy, dietetyczek i ratowników. Przez ostatnie kilka miesięcy pracę straciły 52 osoby, zredukowano etaty z 621 etatów do 569. – Po tych zwolnieniach na barki moich koleżanek spadły dodatkowe obowiązki. Nie radzą sobie ze wszystkim, brakuje im czasu na to, by zaopiekować się pacjentami jak należy – zaznacza Misiura. Najgorzej jest na oddziale Urazów Wielonarządowych, Ortopediii Neuroortopedii, Ortopedii i Traumatologii Narządu Ruchu, Ginekologii i Położnictwie.
– Teraz na oddziale jest 36 pacjentów i tylko dwie pielęgniarki – mówi Anna (nazwisko znane redakcji),pielęgniarka na oddziale neuroortopedii. – W nocy też tylko we dwie pracujemy. Wczoraj od godz. 23 do 1 tylko podawałam leki przeciwbólowe, a przecież poza tym zadaniem mam kilka innych – rozkłada ręce Anna. Krzysztof Kłos, dyrektor "Rydygiera" spróbował znaleźć sposób na braki kadrowe.Banki sióstr – prywatne spółki, z których można wynająć pielęgniarkę na dyżur, miały być mocnym wsparciem dla pracowników szpitala. Dyrektor obliczał, że dzięki temu rozwiązaniu uda mu się zaoszczędzić około 240 tys. rocznie. Banki jednak nie przetrwały nawet czterech miesięcy.
Zdaniem zatrudnionych w szpitalu pielęgniarek, ich koleżanki z banku nie były przygotowane do tej pracy. – Owszem, mają dyplomy i uprawnienia pielęgniarskie – mówi Misiura.- Ale niektóre z nich nigdy nie pracowały na poszczególnych oddziałach, a jednak zostały tam skierowane. Nie może tak być, by siostra,która nigdy nie miała do czynienia z noworodkami, przychodziła na dyżur na oddział neonatologii. A do takich sytuacji często dochodziło.
Zdarzało się,że koleżanki z banku nie radziły sobie ze szczepieniem maluszków, nie znały zasad obsługi kardiomonitora i respiratora, nie potrafiły wykonać poleceń pooperacyjnych – wylicza przewodnicząca. Co na to dyrekcja szpitala? – W zarządzaniu nie występują rozwiązania doskonałe, są tylko rozwiązania mniej lub bardziej efektywne – rozkłada ręce Kłos. Przypuszcza, że pielęgniarki same sobie winne, bo odnosiły się z niechęcią do koleżanek przychodzących na dyżury.
– Poza tym banki padły z powodu bojkotu przez związkowców tej formy uzupełniania braków kadrowych – dodaje szef "Rydygiera". Dyrektor jednak wciąż poszukuje rozwiązania, które odciążyłoby jego pielęgniarki. W lipcu Kłos przygotowuje nowe warianty konkursu na świadczenia pielęgniarskie, a w sierpniu jego rozstrzygnięcie. Szczegółów na razie nie chce zdradzać.