Pielęgniarka: Dbałość o siebie to rezygnacja z nocek ale znów ktoś pracować musi. I tak kółko się zamyka.
Redakcja Ogólnopolskiego Portalu Pielęgniarek i Położnych udostępniła poniższy post. Pod postem użytkownicy pielegniarki.info.pl zamieścili komentarze. Wiele z nich potwierdzało opinię zawartą w poście.
Publikujemy komentarze osób, które identyfikują się z autorką przedmiotowego komentarza.
– Ból głowy niesamowity, bezsilność, ogólne rozbicie i w głowie cały czas „a jutro na rano”.
– Ja mam 40 lat pracy wrak po nocach to mało powiedziane, nienawidzę nocek.
– To jest niedoszacowany zawód, zaburzony zegar biologiczny z braku regularnego snu, w godzinach wydzielania melatoniny często prowadzi do przedwczesnej menopauzy. Dbajcie o siebie kobietki, nie po to się żyje żeby tracić zdrowie w pracy.
– Po każdej nocy w pracy miałam nudności ze zmęczenia. Życie wywalone do góry nogami. Grafik np. 3 noce pod rząd. Ja jedna pielęgniarka bez salowej i np 63 pacjentki. Zakres ginekologia, onkologia i stany z patologii ciąży. Na jednym oddziale. Pacjentki pooperacyjne, onkologiczne i ciężarne leżące na podtrzymanie ciąży. Do tego wszystkie przyjęcia do gabinetu zabiegowego: krwotoki i stany do pilnej operacji. Oczywiście jeszcze praca na sali operacyjnej. Asysta przy myciu sterylnym, ubraniu lekarzy i przy myciu pola operacyjnego. Po powrocie, mycie i szorowanie strzykawek wielorazowych, mycie rękawic, suszenie i pakowanie do sterylizacji. Czasami jeszcze dzisiaj budzę się z koszmaru bo śnią mi się te nocne dyżury. Cała noc na nogach a rano przed raportem wymioty ze zmęczenia. Nie użalam się. Takie były czasy głęboka komuna. Ale za nic w świecie nie powtórzyłabym decyzji pracy w tej dziedzinie. Dziś 10 lat na emeryturze oczywiście czuję się wrakiem!
– Mam to samo… A dziś znowu dyżur nocny… Pozdrawiam.
– Ja pracowałam 49 lat w anestezjologii, intensywnej terapii oraz ratownictwie. Ostatnie 12 lat byłam już na emeryturze ale jeszcze pracowałam w ratownictwie. Udało mi się zbiegiem okoliczności zakończyć pracę tuż przed covidem.
– Mam to samo. 38 lat na nocnych dyżurach.
– Praca w nocy jest bardzo wyczerpująca. Wykonujemy pracę trudną, niezwykle odpowiedzialną. Doskonale rozumiem o czym pani pisze. Miałam tak samo! Odeszłam na emeryturę z myślą, że nigdy więcej nocek! Serdecznie tego pani życzę.
– Zgadzam się, ci co nie pracują na nocach, jeszcze dodam w szpitalu, kiedy wszyscy śpią w domkach, a my pracujemy. Czasem po dyżurze człowiek jest tak „skopany” że nie ma się na nic siły.
– Też mam tak samo, dlatego postanowiłam po 41 latach pracy odejść na emeryturę. Jeszcze tylko sześć nocek. I już nigdy w życiu ani jednej nocki.
– Ja przepracowałam 37 lat w szpitalu i na nocki, kończąc 60 lat odeszłam na emeryturę i nie żałuję ani jednego dnia, że tak zrobiłam. Zdrowie i życie ma się jedno, czas na spełnianie marzeń i odpoczynek. Dajmy szansę młodszym koleżankom.
– Praca w nocy w każdym zawodzie jest wyczerpująca. Mija mi 40 lat pracy na zmiany na oddziałach zabiegowych. Rok temu operacja kręgosłupa i w perspektywie wymiana biodra. W naszym zawodzie nie ma chorób zawodowych.
– Rozumiem, 33 lata pracy na nocnych dyżurach w szpitalu, pozdrawiam.
– Ja rozumiem doskonale. Sama wracam po dyżurach jak cień. Nie mam już na nic ochoty.
– 40 lat pracowałam… przeszłam na emeryturę… równocześnie wychowując syna niepełnosprawnego! Z mężem pracowaliśmy w systemie zmianowym! Jedno wracało z pracy drugie do niej wychodziło!
– Po dyżurze nocnym bóle mięśni i wymioty ze zmęczenia. Tyle lat pracowałyśmy dzień, noc, święta itd. Aby dzisiaj mieć głodowe emerytury, bo nigdy nie zarabialiśmy chociaż przez moment by żyć. Dzięki dla rządzących, którzy mają mnóstwo kasy i mówią, że im się należy.
– Po każdej nocce ,,chodzę do tyłu”, rozmowa ze mną jest trudna bo nawet sama siebie nie rozumiem.
źródło: facebook.com/PortalPielegniarekiPoloznych