Pewnego dnia miarka się przebrała i powiedziałam pielęgniarce oddziałowej „w cztery oczy”…
Poniżej cytujemy komentarz pielęgniarki, która wspomina swoje relacje z pielęgniarką oddziałową, które nie zawsze były poprawne.
Kilka lat temu, gdy pracowałam w dużej klinice, byłam wiecznie krytykowana przez pielęgniarkę oddziałową. Pewnego dnia miarka się przebrała i powiedziałam jej „w cztery oczy”, że nie życzę sobie uwag i krytyki przy osobach trzecich, czyli lekarzach, chorych i ich rodzinach. Od tego jest spokojna, konstruktywna rozmowa między nami, czyli między nią a mną. Ponadto jej oświadczyłam, że praca na tym oddziale nie jest dla mnie priorytetem ani prestiżem. W każdej chwili mogę się zwolnić i znaleźć pracę gdzie indziej, a ona – niestety – nie. Stołka nie dostanie od razu w innym szpitalu. Oddziałową się bywa.
Dodałam, że będę ze szczególną starannością obserwować grafik oraz premię (czy, aby nie będzie się próbowała mścić). A jeżeli będę zmuszona się zwolnić (z powodu złej atmosfery lub nagonki na mnie), to nie zostawię tak tego. Biedną tak zatkało, że nie zdążyła wykrztusić z siebie słowa. A oczy, jakie robiła – bezcenne. Od tego czasu miałam spokój, nasze stosunki były dyplomatyczne i tylko służbowe, co bardzo mi odpowiadało.
Pracowałam w tym miejscu jeszcze 5 lat. Zwolniłam się, bo nie chciałam już pracować na zmiany i przeszłam do przychodni. Obecnie mam wspaniałą koordynującą. Kobietę, która potrafi znaleźć się w każdej sytuacji. Po prostu mi imponuje swoim spokojem i umiejętnością rozwiązywania konfliktów (głównie chodzi o pacjentów). Tak więc dziewczyny – walczcie. Czasami trzeba się odważyć, bo te, które są mocne w gębie, są często bardzo tchórzliwe. Czasami trzeba tupnąć, a towarzystwo trochę oprzytomnieje.
A Ty jakie masz relacje ze swoją oddziałową. Weź udział w poniższej anonimowej ankiecie.
źródło: pielegniarki.info.pl