Pielęgniarki o swojej pracy zawodowej
Jakiś czas temu opublikowaliśmy artykuł z wypowiedzią pielęgniarki, zamieszczoną na Facebook’owym fanpage’u Ogólnopolskiego Portalu Pielęgniarek i Położnych. Sprawa dotyczyła refleksji pielęgniarki po kilkunastu latach pracy w zawodzie, a także traktowania personelu pielęgniarskiego przez pacjentów. Więcej przeczytasz o sprawie w poniższym artykule:
W odpowiedzi na artykuł pojawiło się wiele komentarzy. Poniżej publikujemy kilka wybranych opinii pielęgniarek.
-Niestety, taka jest prawda. Przepracowałam 35 lat w tym zawodzie. Zdrowie straciłam, psychicznie podupadłam i dostałam 970 zł. netto wcześniejszej emerytury w 2008 roku. ZUS mnie wycenił nie bardzo adekwatnie do wykonywanej pracy.
-To prawda, po tylu latach jest się tylko robotem wykonującym mechanicznie czynności bez uczuć. Czekasz kiedy wreszcie koniec zmiany, kiedy będzie można wyjść z tego syfu do domu odpocząć. Niestety takie realia, a pomocy znikąd tylko obowiązków coraz więcej. Po 30 latach nienawidzę tej roboty.
-Wypalenie zawodowe jest faktem, udokumentowanym, chorobą zawodową, wymagającą pomocy wielu specjalistów, ale w Polsce wiele spraw jest zostawionych samym sobie. Pielęgniarkami nikt się nie przejmuje, pracujemy w trudnych warunkach, przeciążone obowiązkami, w stresie i nie wszystkie mamy taką samą konstrukcję psychiczną I fizyczną.
-Pomimo 30 lat w zawodzie nie traktuję pacjentów przedmiotowo. To są ludzie i zasługują na szacunek. Irytuje mnie brak szacunku w stosunku do nas i to wieczne szczucie.
-Kocham swój zawód po 32 latach pracy. Tylko są momenty, że mam dość pracy w niektórych sytuacjach.
Pielęgniarka: po 35 latach pracy czuję się spełniona zawodowo
-I wszystko jasne, bałamucenie młodych kasą nic nie da. Trzeba zmian dotyczących warunków pracy, podziału obowiązków w grupie zawodowej w zależności od wykształcenia, jak jest na całym świecie. A najważniejsze stworzenie kodeksu polskich szpitalu z podziałem obowiązków zwłaszcza między lekarzem, pielęgniarką i opiekunem. Żadne z nich nie jest służącym drugiego, może przynieść wyniki, ale nie musi. To samo dotyczy rozpychania się w zabiegówkach, konsultacje przy biurku i komputerze pielęgniarki – każdy ma swoją godność i swój czas na swoją pracę. Szkoda że izby i związki mają gdzieś to, o co my wołamy.
-Nic dodać, nic ująć. Z perspektywy pielęgniarki – emerytki mogę tylko dorzucić, że nasze związki zawodowe były zawsze słabiutkie, w zasadzie przynależność do nich ograniczała się do obligatoryjnego płacenia składek. Po 35 latach pracy w jednym szpitalu, czuję się spełniona zawodowo, mam piękne wspomnienia, dyplomy uznania i to chyba tyle w temacie. Uznanie choroby zawodowej {WZW typ C}, po przejściu na emeryturę nie przyniosło mi żadnej wymiernej korzyści finansowej. Ot, „ryzyko zawodu”, jak usłyszałam na komisji lekarskiej. Jak się to ma do chorób zawodowych w innych profesjach? Górnicy, nauczyciele… Jeżeli się nie ma innego solidnego zaplecza finansowego, to zawód pielęgniarki należy traktować wyłącznie w kategoriach „hobby”.
-To prawda, ja wybrałam ten zawód w wieku 15 lat, jako dziecko. Również moja koleżanka, żadna z nas po emeryturze, za żadne skarby świata, nie będzie pracować w szpitalu. To prawda, że jesteśmy zbyt obciążone, świadomość odpowiedzialności jest ogromna. Zniszczone serce, stawy kolanowe, niedoczynność tarczycy, jednak musisz pracować do 60 roku życia. Po 8 godz. pracy jest się tak zmęczonym, że nie masz na nic ochoty.