O pielęgniarkach na posiedzeniu senackiej komisji zdrowia
Posiedzenie senackiej komisji zdrowia w dniu 6 kwietnia 2022 roku.
Senator Tomasz Grodzki:
Pozwolicie państwo, że przywitam wszystkich pleno titulo, już bez wymieniania, bo byśmy tu podlegali repetycji. Przyjechałem tu jako marszałek, aby okazać szacunek dla Ziemi Dąbrowskiej, ale również, aby wziąć udział w dyskusji, dzieląc się swoim doświadczeniem działającego w izbach lekarskich przez kilka kadencji, 16 lat dyrektora szpitala czy jeszcze dłużej kierownika Kliniki Chirurgii Klatki Piersiowej i Transplantacji.
Dotykamy bardzo poważnego tematu i nie oczekuję, żebyśmy dzisiaj wyszli tu z kompletem rozwiązań, ale liczę, że to będzie zaczyn czy drobny element posunięcia tej dyskusji naprzód. Pochodzę ze Szczecina i tam – w różnych okresach wygląda to różnie – spora część naszych absolwentów małej, butikowej, ale dobrej uczelni medycznej, ok. 1/3 z nich, składa wnioski do izby lekarskiej o zgodę na wyjazd za granicę. Ilu wyjeżdża? Ciężko jest zweryfikować, ale dość sporo, a opcją najlepszą jest mieszkanie w Szczecinie i praca w szpitalach po niemieckiej stronie, w odległości 30–40 km, to jest win-win option dla tych młodych ludzi, ponieważ dostają 4 tysiące euro, a nie 4 tysiące zł, możliwość nauki języka, pieniądze na zagospodarowanie i, co dla nich najważniejsze, wybór specjalizacji.
W Polsce nie tylko mamy kłopot z ilością lekarzy, pielęgniarek, fizjoterapeutów, techników RTG, radiologów, ale też mamy kłopot z dystrybucją.
W Warszawie, gdzie przyszło mi rezydować od paru lat, są kliniki, gdzie jest 20 łóżek i trzydziestu paru lekarzy i młodzi ludzie biją się, żeby dopchać się do stołu operacyjnego, a parędziesiąt kilometrów dalej, w mniejszych szpitalach wokół Warszawy, jest kłopot ze zdobyciem asystenta, stąd promowana idea asystenta lekarza itd. To jest też temat, który jest trochę zaniedbany, bo rodzi frustrację.
Dyrektor szpitala: Nigdy nie miałem problemów z kadrami pielęgniarskimi”
Natomiast przez lata mojej praktyki jako dyrektora miałem jedno spostrzeżenie. Nie chcę za długo się nad tym rozwodzić. Pytałem wielokrotnie młodych ludzi, którzy do nas przychodzili, specjalizowali się, doktoryzowali się i ja robiłem 3 rzeczy: po pierwsze, płaciłem im w miarę przyzwoicie, choć nie najlepiej nawet w naszym mieście; po drugie, przede wszystkim dawałem im możliwość specjalizowania się, szkolenia, wspierałem w kongresach medycznych, dawałem im możliwość realizacji zawodowej; i po trzecie, staraliśmy się stworzyć atmosferę, nie chcę mówić rodzinną, ale taką, żeby z przyjemnością przyjeżdżali do pracy. I nigdy nie miałem problemów z kadrami ani pielęgniarskimi, ani medycznymi.
Jak jest teraz, trudno mi powiedzieć, bo już od 5 lat… przepraszam, od 7 lat nie jestem dyrektorem. Ale przekazuję tę myśl dlatego, że pieniądze są dla tych młodych ludzi ważne. Oni wiedzą, że ważniejsza jest siła nabywcza, a nie kwota.
Ale to, co jest najważniejsze, oni chcieliby realizować się zawodowo w tej specjalności, którą sobie wymarzyli, co nie jest oczywiście proste, ale bywały takie lata, że właściwie wszystkie miejsca rezydenckie były tylko dla lekarzy rodzinnych i dla internistów, bo jeden z ministrów miał taką idée fixe, z której przy drugim, trzecim naborze musiał się wycofywać, bo oczywiście to nie działało. Żeby ich zatrzymać, trzeba im dać poczucie, że ochrona zdrowia to jest ważna gałąź gospodarki narodowej, tak samo jak edukacja, bezpieczeństwo czy wymiar sprawiedliwości.
Pielęgniarki z Ukrainy – to nasz moralny obowiązek
Mamy w tej chwili problem dotyczący Ukraińców, o których już mówiliśmy. I to jest nasz moralny obowiązek przywitać tych lekarzy, te pielęgniarki, tych techników, tych fizjoterapeutów, którzy do nas przyjadą, bo zwłaszcza po ujawnionej masakrze w Buczy, a pewnie jeszcze innych, nie ma alternatywy – kto chce do nas przyjechać, po prostu musi być przyjęty.
Aczkolwiek trzeba pamiętać, że wielu lekarzy i lekarek zostaje w Ukrainie, bo mają poczucie, że są tam potrzebni. I to jest nowy faktor, który rozwiązać można stosunkowo łatwo, bo pilnując jakości, trzeba im ułatwić adaptację do polskiego systemu ochrony zdrowia i to, co trzeba z uznaniem podkreślić, się już dzieje, a w każdym razie zaczyna się dziać.
Ale to jest tylko wycinek, bo Ukraińcy nie uratują naszego systemu ochrony zdrowia, część z nich będzie chciała wrócić, z pobudek patriotycznych, po skończonej wojnie. To jest nasze zobowiązanie, naszych szkół medycznych, naszych wydziałów zdrowia, naszych decydentów w ministerstwie i nas, parlamentarzystów, aby własnymi siłami stworzyć system sprawny, nowoczesny, przyjazny pacjentowi i dostępny w dającym się zaakceptować czasie.
Nie oczekuję, że naprawimy całą ochronę zdrowia na tym jednym spotkaniu, ale pomysły czy idee, czy propozycje rozwiązań, jak poprawić kwestie kadrowe, liczę, że na tym spotkaniu padną i to padną na podatny grunt, ponieważ gremium, które się tu zgromadziło, jest absolutnie reprezentatywne do tego, żeby w tej materii zabierać głos i składać propozycje.
Dziękuję i życzę owocnych obrad oraz inspirujących dyskusji. Dziękuję bardzo.
źródło: senat.gov.pl